TrekCon 99 PABIANICE
HeY!
Oto sprawozdanie z TrekConu'99, oczami (i słowami)
samego Kolektywu. Oczywiście wszystko jest tutaj
tylko moim punktem widzenia i tak dalej :-)
Piątek, 13.08.1999 - The Gathering
W piątek rano zostałem brutalnie wyrwany ze stanu regeneracji,
kiedy o 5:00 rano niespodziewanie odłączono mnie od
alkowy. Jak się okazało zrobiono to całkiem słusznie,
gdyż o 5:50 z dworca PKS do bazy gwiezdnej Wrocław
ruszał okręt zwiadowczy krótkiego zasięgu, zwany popularnie
autobusem. Po przybyciu na miejsce szybko udało mi się
zlokalizować przybytek zwany kosmicznym dokiem (czasami
mylnie uważany za dworzec PKP). Szybki rzut oka na rokład
jazdy uzmysłowił mi, że pociąg do Pabianic odjeżdża za
dwie godziny, toteż po kupnie jednostronnego biletu postanowiłem
rozejrzeć się po okolicy. Po uzupełnieniu zapasów płynu
regeneracyjnego (w bazie danych Federacji oznaczonego
jako "Tonic") spocząłem na dość twardej ławeczce, oczekując
przybycia wrocławian. Około godziny 10:00 przy jednym
z pylonów zadokował dziwnie wyglądający transportowiec
z bazy Głogów, wiozący na pokładzie (jak się później okazało)
Matroxa i Scampa. Nowoprzybyli szybko odnaleźli lokalnych
przedstawicieli (w osobach Jakuba -40f5- Szczytkowskiego
i braci Mierzwiaków - w tym jeden Wichrzyciel :-) ). W tym momencie
postanowiłem dołączyć do grupki, niestety towarzystwo szybkim
krokiem zniknęło w wyjściu z dworca, a moja nieznajomość okolicy
nakazywała mi nie ruszać się z miejsca, toteż udałem się w pobliże
trzeciego pylonu, by oczekiwać przybycia jednostki transportowej
do Pabianic. O godzinie 11:00 wspomniana wcześniej grupa
również przybyła - więc nadarzyła się świetna okazja do ujawnienia
swej obecności. Po krótkiej chwili konsternacji i zdziwienia ze
strony wrocławian okazało się, że nikt nie spodziewał się mojego
przybycia (ha! Jakiż ja jestem nieprzewidywalny...). Krótką wymianę
zdań przerwało nam przybycie oczekiwanego środka transportu.
Jak przystało na pociąg klasy Oberth, był on całkowicie przeładowany
i nie można było nawet wcisnąć wszczepu. Szybka interwencja
przy pomocy wiązki przecinającej pozbawiła pociąg kilku pokładów,
na co dowództwo Floty zareagowało dołączeniem nowych, całkowicie
pustych - zostało to przez nas natychmiast wykorzystane.
Podróż upłynęła na uzupełnianiu płynów ustrojowych romulańskim
piwem i aldebarańskim tonikiem, otrzymaliśmy też od kolegi Matroxa
szczegółowy wykład na temat romulańskiego systemu penitencjarnego
(jak się okazało, więźniowie na Romulusie zwykle noszą cegły).
Po kilku mniejszych incydentach dotarliśmy do Pabianic, gdzie używając
nieco zdezelowanego Runabouta dotarliśmy na miejsce konwentu
po 15:00. Uiszczenie haraczu u oficera taktycznego i jako takie
rozlokowanie bagażu odbyło się dość szybko, toteż przystąpiłem
do zlustrowania okolicy. Podporucznik Tim wskazal mi rząd alkow,
przygotowanych dla przybyłych na TrekCon Kolektywowiczów,
niestety jakiś wrogi element odciął nam do nich dostęp, wstawiając
kratę i kłódkę. Po uzyskaniu zapewnień od Matroxa, iż Romulanie
nie mają z tym nic wspólnego rozpocząłem asymilację zabezpieczeń,
jednak rozpaczliwe krzyki ze strony organizatorów powstrzymały mnie
przed ich zniszczeniem. Z braku urządzeń regeneracyjnych od tej pory
musieliśmy pożywiać się środkami spożywczymi, serwowanymi
w pobliskim barze. Natomiast Kapitan przywitał mnie dziwnym
stwierdzeniem, że Borg ma jeden mózg. Połączone siły Kolektywu
w postaci Jakuba -4of5- i dopiero co zlokalizowanego Heretique'a
-3of10- wyperswadowały Dowództwu, że Borg ma jeden umysł,
oraz że umysł a mózg to nie to samo. Po zakończeniu czynności
powitalnych udałem się do pomieszczenia "kinowego", gdzie
od jakiegoś czasu wyświetlano szósty sezon Deep Space Nine.
Projekcje przetykano półgodzinnymi "pięciominutowymi przerwami",
jak zapewniał Fiszaj. W czasie przerw Kolektyw wprowadzał do
bazy danych wizerunki klubowiczów i bywalców Las Trekas
(pozdrowienia dla Kaia, Shamota, Veloghaina, Przemka Pisarka
i Przemka Płaskowickiego), oraz odpierał ataki innych (pozdrowienia
dla Doradcy :-) ). Dzień zakończono projekcją filmów "Star Trek:
Generations" z polskimi napisami oraz "Star Trek VI: The
Undiscovered Country" w oryginale. Do tego ostatniego wytrwali
tylko najwytrzymalsi (godzina bardzo nocna, że tak to określę). Po
filmie udałem się na spoczynek. Ponieważ cała sala sypialna była już
zajęta, zająłem miejsce na przykrótkiej kanapie w przedpokoju.
Sobota, 14.08.1999 - Into the Fire
Moje dość wczesne przebudzenie spowodowane było wyczuciem
raczej niemiłego zapaszku, emitowanego przez pobliski wucet
(którego w Star Trek nie było ;-) ). Po różnych czynnościach porannych
(sami wiecie... :-) ) udałem się na dół, gdzie Fiszaj śpiąc w fotelu
pilnował projektora. Szybka perswazja umożliwiła nam obejrzenie
emitowanego już w Polsce podwójnego odcinka DS9: "The Way
of the Warrior". Dlaczego? Jak usłyszałem od kogoś, argumentacja
brzmiała "Bo jest tam fajna bitwa". Ucieszyłem się, bo jeszcze
go nie widziałem. Następnie przyszedł czas na "Star Trek: First
Contact". Znając film na pamięć (a jakże :-) ) udałem się na górę,
gdzie dokonaliśmy wymiany dóbr (znaczy się nabyłem kilkanaście
kart CCG - tych z Borgiem :-) ). Potem nastąpiła nieco dłuższa
przerwa pięciominutowa, w czasie której wszyscy postanowili
uzupełnić mocno nadwątlone siły życiowe. Wraz z Kapitanem,
Timkiem Czarusiem, Ambasadorem Ferengi, Bookatem
i Heretique'm ruszyliśmy do pobliskiego baru, gdzie przekonałem
się na własnej skórze że duża pizza jest stanowczo za duża :-).
Po powrocie miała się odbyć projekcja Insurrection, ale okazało
się, iż załoga dokonała aktu samowolki i na ekranie wyświetlano
już pierwszy odcinek z piątego sezonu Voyagera, tj. "Night".
Potem jednak powrócono do pierwotnego planu i rozpoczęto
oglądanie Insurrection. W połowie filmu poczułem niebywałe
pragnienie, a ponieważ już go widziałem - wyskoczyłem do sklepu
po tonic :-) W drodze powrotnej zaskoczył mnie wrogi element
w postaci jakiegoś dziadka, który najwyraźniej miał obsesję na
punkcie obrażania się (tzn. usilnie starał się przekonać innych,
że nie są na niego obrażeni). Z odsieczą przyszedł mi Ambasador
Ferengi i Mike Nitro (thx guys!), toteż po zażegnaniu tego
międzygalaktycznego konfliktu powróciliśmy do "kina". Okazało
się, że było już po "Insurekcji", ale za to wkrótce na ekranie objawił
się "Drone", którego z chęcią obejrzałem. Jak się okazało, był
to ostatni film przedstawiony przy pomocy rzutnika, który musiał
odlecieć razem z Fiszajem (gr!). Później rozpoczęły się turnieje
Darta, CCG i TrekCon Quiz. Wziąłem udział w tym ostatnim i kiedy
nikt nie patrzył, używając jednego z przewódów zwisających z sufitu
podłączyłem się do bazy danych Kolektywu. Coby nie wzbudzać
podejrzeń, odpowiedziałem tylko na część pytań, natomiast
w pozostałe miejsca wpisałem różne głupotki ;-) Pozbawieni
projektora ruszyliśmy na górę, gdzie kontynuowano szósty sezon
DS9. Na miniaturowym telewizorku. Gdzieś pod wieczór brutalnie
przerwano nam wczuwanie się w przygody Sisko i spółki, bo na dole
rozpoczęła się "oficjalna"część imprezy - awanse i rozdanie nagród
za TrekCon Quiz. Ogólną wesołość wzbudził Ferengi, który
w odpowiedzi na awans wyciągnął portfel i zapytał kapitana "To ile się
należy?". Co do quizu, to postanowiłem nie podpaść Kapitanowi
i zająłem drugie miejsce, tym samym zdobywając nagrodę nadającą
się do spożycia natychmiastowego (w przeciwieńswie to Kapitana
i Matroxa, którzy swoje zdobycze musieli wrzucić do wody :-) ). Nie
niepokojony powróciłem przed telewizor, gdzie siedziałem do
trzeciej w nocy poznając szósty i siódmy sezon DS9. Równocześnie
na sali gimnastycznej (czyli w "kinie") rozgrywano mecz kosza
- a każdy celny rzut objawiał się wstrząsem ściany w naszym
pomieszczeniu, bo właśnie do niej z drugiej strony przymocowano
kosz. Niektórzy desperaci pogrywali jeszcze w Darta. Doszedłem
do wniosku, że musieli posiadać zdolność widzenia w podczerwieni
- na sali panował całkowity mrok :-). Wymęczony i zadowolony
wpełzłem do śpiwora, narzekając na nadal przykry zapaszek
z szaletu (no dobra, z ubikacji ;-) ).
Niedziela, 15.08.1999 - Endgame
Tym razem dałem odpocząć swym komórkom i wstałem nieco
później. Załoga już wpatrywała się w telewizor, gdzie podziwiała
wdzięki niejakiej Ezri [spoiler]. Po dokonaniu czynności porannych
(te co poprzednio :-) ) również dołączyłem do widzów, by docenić
kunszt twórców DS9 w czasie oglądania "The Final Chapter".
Jakież było moje rozczarowanie gdy okazało się, że muszę
ruszać w drogę do domu (buu...), toteż w połowie TFC wraz
z Ziemkiem, Bartkiem, Scampem i Matroxem (Jakub opuścił
nas już w sobotę) oddaliliśmy się z miejsca konwentu. Przed
skorzystaniem z pociągu uzupełniliśmy siły witalne w pobliskim
barze, spożywając hot dogi i hamburgery, uciekając szybko
przed nagłym deszczem. Następnie małym żółtym pociągiem
dotarliśmy do Zduńskiej Woli, gdzie oczekiwał już przepełniony
jak słoik z ogórkami prom relacji Warszawa-Frakfurt. Niestety,
jedyne wolne miejsce znajdowało się na końcu ładowni, w pobliżu
miejsca-którego-nie-ma (czyt. ubikacji) i przejścia do sąsiedniej
ładowni. Zaowocowało to ciągłymi zmianami zajmowanej pozycji,
z racji wieloosobowych migracji ludności ("Przepraszam! Mogę
przejść?"). Okazało się również, że wielu cudzoziemców nie
potrafi zrozumieć, co to znaczy "Ubikacja nieczynna". Pomimo
naszych zabiegów lingwistycznych nadal trwali uparcie przed
drzwiami, oczekując aż ktoś wyjdzie. Jak się przekonali, nikt
nie wyszedł :-]. Po dotarciu do Wrocławia pożegnałem swych
towarzyszy podróży, po czym kontynuowałem podróż ku
mojemu Sześcianowi. Nie licząc małych incydentów dotarłem
do domu około 21:30, gdzie natychmiast poczułem powrót
więzi z resztą Kolektywu. Więcej grzechów nie pamiętam :-)
Ogółem obejrzano sporo filmów:
1. Deep Space Nine - sezon szósty:
"Statistical Probabilities", "The Magnificent Ferengi", "Waltz", "Who Mourns for Morn?", "Far Beyond the Stars", In the Pale Moonlight", His Way", "The Reckoning", "Valiant" Profit and Lace", "Time's Orphan", "The Sound of Her Voice" oraz
"Tears of the Prophets".
2. Deep Space Nine - sezon siódmy:
"Image in the Sand", "Shadows and Symbols", "Badda-bing, Badda-bang", "Inter Arma Enim Silent Leges", "Penumbra", "'Til Death Do Us Part", "Strange Bedfellows", "The Changing Face of Evil", "When It Rains...", Tacking Into the Wind" oraz "Extreme Measures".
3. Voyager - sezon piąty:
"Night", "Drone", "In the Flesh", "Infinite Regress", "Nothing Human" oraz "Bride of Erotica" pfuj, sorki :-) "Bride of Chaotica" ;-)
4. Filmy pełnometrażowe:
"Star Trek VI: The Undiscovered Country", "Star Trek: Generations", "Star Trek: First Contact" oraz "Star Trek: Insurrection".
Wszystko widział, zwiedził i w księgi umieścił wasz korespondent -
K-o-B
P.S. Babylonowe nawiązania w tekście zostały użyte z premedytacją,
bo po prostu pasowały :-)
|