Spotkania we Wrocławiu.


25 czerwiec 1999, piątek (DG: [-30]3193.9583)

Fotki


Dziewczyny, żony, kochanki i inne nałożnice, poinformowane ze łóżko tej nocy pozostanie zimne zalewały się łzami z rozpaczy a raczej szukały pocieszenia w ramionach nie-trekowych kochankow :-), gdy w tym czasie wrocławscy Trekies spotkali się koło pręgierza. W oczekiwaniu na nowych, którzy zapowiedzieli się wcześniej, niektórzy z członków grupy wykonywali dziwne ruchy dłonią, co jak się potem okazało miało być vulkańskim znakiem rozpoznawczym. W końcu po chwili orbitowania wokół grupy dołączył Wojtek. Tak więc załoga w składzie (weterani wszystkich dotychczasowych spotkań): Przemek, Jakub, Adam, Bartek oraz dwóch uczestniczących po raz pierwszy: Wojtek i drugi Przemek, wybrała się na poszukiwanie miejsc siedzących, w pobliskich knajpach piwnych. W międzyczasie Przemek wykorzystując telefon komórkowy otworzył podprzestrzenny kanał komunikacyjny i nawiązał łączność ze spoźnialskim, czyli ze mną - dzięki czemu po kilkunastu minutach dołączyłem do grupy. Trafiliśmy do knajpy, gdzie między barem a ogródkiem w którym zasiedliśmy, uaktywniło się lokalne załamanie podprzestrzeni, a to wywoływało zakłócenia czasowe, które objawiały się dość długim oczekiwaniem to na kelnerkę, to na zamówione piwo. Widać też było wyraźnie, że załamana podprzestrzęń powoduje znikanie szklanek do piwa. Pojawiały się natomiast święte obrazki z wizerunkiem św. Krzysia - kierowcy, a czasem materializowali się osobnicy wyglądajacy na przebierańców. Występowały kłopoty z zasilaniem replikatora. Na wszelki więc wypadek, kiedy tylko w zasięgu głosu pojawiła się odpowiedzialna za realizację zamówień pani natychmiast zamówliśmy po dwa piwa na głowę dla osób pijących i po Coli dla abstynentów. Zamówienie zostało zrealizowane i jak tylko porozdzielaliśmy piwo w butelkach, piwo w szklankach, szlanki bez piwa i szklanki z sokiem do piwa (zepsuty replikator replikował co popadnie) zaczęła się dyskusja. Poruszaliśmy wiele ciekawych tematów: czy 7z9 nosi na sobie gondole trans-warp czy są to tylko kapsuły ratunkowe. Czy warto oglądać nie emitowane jeszcze w Polsce filmy i tym samym zepsuć sobie przyjemność ogłądania tych filmów, gdy trafią już do Polski. I co będziemy oglądać kiedy już wszystko zobaczymy. Zastanawialiśmy się także nad grupowym wyjazdem do Gdańska gdyż tam podobno rozdają Trekkerom zamrożone wcześniej flaszki. Udało się namówić siedzącą przy sąsiednim stoliku panią aby zrobiła nam grupowe zdjęcie. Byc może już niedługo pojawi się jpeg-owa dokumentacja spotkań we Wrocławiu! Nietety, zakłócenia podprzestrzenne wpływały także na nasze zachowanie. Zaczeliśmy zachowywać się dziwnie, najpierw Przemek opuścił nas tłumacząc, że umówił się z kobietą, potem zniknęli Adam i drugi Przemek a na koniec i ja udałem się w poszukiwaniu czerwonego bankomatu i kiedy po kilkudziesięciu minutach znalazłem takowy okazało się, że bez odpowiedniej karty nie nawiążemy współpracy... Wszystko wskazywało na to, że impreza tak się zakończy. Jadnak załamanie podprzestrzenne zaczęło ustępować, ponownie zamówiliśmy sobie piwa i nagle patrzymy a tu idzie Przemek ze ślicznie wyglądającą i wyjątkowo miłą Panią Agnieszką. W międzyczasie dołączyli się także koledzy Wojtka i okazało się, że jest nas więcej niż było nas na początku... Niestety wszystkie nowe osoby nie dały się wciągnąć w trek-dyskusje i musieliśmy zmienić temat. W pewnym momencie, ze ździwieniem odkryliśmy, że w odległości kilkunastu metrów od nas stoi kościół i pewnie dlatego wcześniej objawiły się na stole święte obrazki... Kościół był dość dobrze zamaskowany, dlatego nie zauważyliśmy go od razu. To odkrycie spowodowało, że dominującymi tematami były dowcipy o treściach religijno-klerykalnych. Kiedy skończyły się dowcipy, klasyczne już (u podpitych komputerowców) tematy o wyższosći ZX-Spectrum nad programatorem w pralce oraz latinum, ktore można zamienić na piwo porozchodziliśmy się do domów. Dopiero wtedy okazało się, że zaburzenie podprzestrzenne, które spowodowało tyle perturbacji było wywołane balem przebierańców, który odbywał się w tejże knajpie...

chorąży Ziemek Mierzwiak





Fotki ze spotkania:

                 


           


SPIS SPRAWOZDAŃ

stopka.gif 2.8 KB