Spotkania we Wrocławiu.
5 listopad 1999, piątek (DG: [-30]3853.9583)
Tym razem jadąc nieco wcześniejszym promem przybyłem pod rdzeń o godzinie 18:45. Ponieważ nikogo jeszcze nie było postanowiłem "poorbitować" wokół tegoż rdzenia. Po około 5 minutach zauważyłem nadchodzącego Radka-Dextera. Przywitaliśmy się i rozmową umilaliśmy sobie oczekiwanie na pozostałych. Niestety nie mógł przybyć Norbert... miał jakichś gości. Po raz kolejny nie pojawili się Przemek 2 i Adirm. Następnym który dotarł był Matrox. Potem dotarli Scamp i Ausir. Kolejną osobą był Bartek, który już od pewnego czasu przebywał w pobliżu, jednak z niewyjaśnionych przyczyn nie mógł nas zlokalizować (może Matrox i Dexter włączyli maskowanie ???). W czasie oczekiwania na spóźnialskich zadzwonił komunikator Scampa. Dzwoniącym był Przemek One, który jednak mimo wcześniejszych zapowiedzi dał się namówić na przybycie. Przemka spotkaliśmy po drodze do naszej tajnej bazy Soczek-2. Przywitał nas (przez szerokość ulicy) okrzykiem "ja ich nie znam". Na szczęście jak zwykle żartował ;))))) W naszej bazie oczekiwało nas zaskoczenie... Okazało się że był tam już Ziemek, na którego to "orbitowaliśmy" wokół rdzenia. Tradycyjnie już zamówiliśmy płyny ustrojowe i zaczęła się "wymiana handlowa". Potem rozpoczęły się tradycyjne rozmowy na różne tematy, niekoniecznie trekowe. Ziemek z Przemkiem One prześcigali się w opowiadaniu dowcipów (przeważnie damsko-męskich). Przemek, w ramach nabijania rachunku na komórkę, zadzwonił do Norberta twierdząć, że jesteśmy już w Legnicy i do niego wpadniemy. Nie wiem co mówił, ale było zabawnie. W końcu daliśmy się namówić na DARTa. Gra była zacięta i zakończyła się niespodziewanie ponieważ ... wygrał Scamp!!! Było to o tyle nieziemskie, że nie pamiętam kiedy Ziemek ostatni raz przegrał - przynajmniej z kimś z naszego grona. Jak się okazało Ziemek oberwał potem po raz kolejny. My w tym czasie poruszaliśmy temat haftów na koszulkach i czapkach. Dość wcześnie opuścił nas Dexter. Potem gadalismy o USS Browarek. Jednogłośnie doszliśmy do wniosku że należy stworzyć naszą stronę www. Poruszony został też temat dowódczy, ponieważ Przemek zrezygnował z funkcji Oficera Terenowego, należało wybrać kogoś nowego. Z rozmowy wynikało że pewien kandydat (jeśli się zgodzi) ma niemal "murowane" zwycięstwo. Pojawił się też oczekiwany przez nas Jakub. Rozmowy rozgorzały na nowo. Nie będę pisał o czym były, bo było ich za dużo i na zbyt wiele tematów. Niestety w pewnym momencie opuścił nas Ziemek. Jednakże jakiś czas później pojawił się oczekiwany przez nas (ale nie znany z widzenia - tylko z IRCa) Lord Sith. Udało mu się nas rozpoznać po tradycyjnym wolkańskim znaku LLAP (oraz zapewne po ilości pustych szklanek na stoliku). Wywołało to dyskusję na temat raczej niespotykany u nas... rozmawialiśmy o Star Wars !!! Ponieważ Przemek nie dał się namówić na DARTa graliśmy we trzech. Mimo iż tarcza troszkę się kiwała (a może to ja ???) udało mi się zajać drugie miejsce. Następnie po powrocie do stolika zauważyłem że rozmowy odbywają się w podgrupach. Ponieważ do żadniej nie należałem zająłęm się milczeniem i obserwacją "okolicy". Trzeba przyznać że niektóre widoki były naprawdę ciekawe ;))))) Niestety godzina robiła się późna i opuścili nas Jakub i Lord Sith. Resztka załogi nie pozostała wiele dłużej. Po wyjściu udaliśmy się w kierunku promu. Tam pożegnaliśmy się (tzn. ja i Bartek) z Matroxem , Scampem i Ausirem. Po drobnych przebojach związanych ze zmianą lądowiska, udaliśmy się w kierunku (mniej więcej) naszych domów. Oczywiście T'Ram-way był jak zwykle zapchany miejscowymi formami życia. Po krótkim spacerku (10 min) dotarłem do mojej kwatery....
załogant Adam "A.J or Shakaar" Adamski
|