MosFilm Priedstawlajet Film : Kosmicieski Korjabl - Gieroj USS Dwie_Szopy
Szop Trek Part I: Preludium
Autor: Velo
Wszechświat... Ostateczna granica... Na tle gwiazd majestatycznie prezentowal się statek kosmiczny... Był to USS Dwie_Szopy USS 11998, pierwszy statek ekologiczny klasy Galaxy. Na kadłubie prężnie prezentowały się wyglancowane czerwone gwiazdy...
Dziennik Propagandowy: - Data Partyjna 526.193 kommuch 4.
Mowi Pierwsza Szopa. Chluba ludu pracujacego, United Soviet Starship Dwie_Szopy opusil wlasnie doki imienia Tow. Lenina na Ganimedesie. Celem naszej pierwszej misji będzie skompletowanie załogi.
QubiK poprawił ordery i odwrócił się patrząc na obecnych. Za konsomolami stały tylko szopy najbardziej potrzebne do poprawnego funkcjonowania statku: Propagandowa, Partyjna i Ekologiczna. QubiK usiadł za mównicą.
- Cała naprzód, Cel: Najblizszy czerwony olbrzym, Szopiku włącz muzykę
Z głośników zaczęł grać hymn Federacji Zjednoczonych Socjalistycznych Planet. Obecne na mostku szopki stanęły na baczność i wzruszone słuchały.
- Wykonać.
Na tle lecącego w warp Dwóch_Szop pojawiają się literki
Wystepuja:
Szopa Pierwsza- QubiK
Szopa Druga- Batek
Szopa Trzecia- Legat
Szopa Nawigacyjna - Quentin
Szopa Medyczna - Una
Szopa Naukowa - Velo
Szopa Klingonska - VeyDeR
Szopa Propagandowa - Cha'ti
Szopa Partyjna - Cielaq
Szopa Ksiegowa - de Karion
Szopa Elektryczna - Korozja
Szopa Ekologiczna - Agnes
Szopa Filmowa - Przemek
Szopa Zaopatrzeniowa - Igor
Szopa Soniczna - Glublak
Szopik - Komputer Pokladowy
And Special appearance by Szopus Nagus - Ferek & Kapec - Szopa Domino
Additional special appearance by: Mr. P...
Wokół owego czerwonego olbrzyma w odległośći 1.3 AU krążyło po orbicie okołoplanetarnej jedno z najstraszniejszych miejsc w galaktyce. To tam można było spotkać najwspanialszych bohaterów szukających niebezpiecznych przygód, jak i najgorsze szumowiny wałęsające się po okolicy. Był to bar kosmiczny "U Pikusia"...
Tysiące malutkich czerwonych gwiazdeczek zlało się w dwie postacie: QubiKa i Cielaqa. Przez kilka sekund część gości baru przyglądało się nowoprzybyłym po czym zajeło się własnymi sprawami. Kierując się zdrowym rozsądkiem szopy udały się w najmroczniejszą cześć baru. W najdalszym kącie w półmroku siedziały dwie osoby... Kardachy... Jeden z nich był mniejszy i co dziwne jak na Kardasjanina krótko ostrzyżony, drugi wyższy, nosił antyczne okulary - pewnie z sentymentu lecz jak to u Kardasjan, nigdy nic nie wiadomo... Po za tym bawil sie nożem... Coś w jego wyglądzie mówiło, iż wie on jak się nim posługiwać. Jak tylko szopy podeszły do stolika, Kardachy umilkły i zaczęły patrzeć na przybyszów z pode łba. QubiK wiedział, że wiele ryzykuje, mimo to dosiadł się do nich. Cielaq rozglądając się zauważył, że częśc gości nagle zaczęła opuszczać salon...
-Jestem QubiK, Pierwsza Szopa ekologicznego statku Dwie_Szopy. Zbieramy po okolicy nowych członków załogi, jesteście zainteresowani?
Kardachy nawet nie mrugnęły ślepiem. Napięcie elektryczne rosło... QubiK spróbował podejść Kardachów z drugiej strony.
-Oczywiście możemy negocjować wysokość żołdu...
-Nie potrzebujemy waszych pieniędzy. - Syknął większy. Taaak. To był głos sadystycznego mordercy...
-No to szkoda, bo właśnie prowadzimy naszą mała krucjatę przeciw wszelkiej maśći imperialistom, i przydałyby się nam osoby które wiedzą jak na przykład wydobyć z nich różne informacje...
To poskutkowało, Kardach uśmiechnął się demonicznie.
-Krucjata? Dlaczego nie? Wstępnie wchodzimy w to. Jestem Legat z Ogłuszyc, a to Gul Quentin.
-To jak, możemy się już zbierać? - Spytał Qubik
- Jeszcze czekamy na kompana, zaraz powinien się zjawić - burknął z pod nosa Gul.
Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się dziwna postać. Był to 8472 ale poruszał się jakoś dziwnie, można by rzec - niestabilnie... Podszedł a raczej pod... cokolwiek to jest jak raz się chodzi na 2 raz na 3 a raz na 4 nogach... Podniósł zieloną łapę i rzekł syczącym głosem - jessss'em N'etoperek... - po czym przewrocił się na stół... Czuć było silną woń nieprzetrawionego romulańskiego piwska
-Oto nasz kompan, Batman, ale wszyscy mówią na niego Batek. - Stwierdził Legat, podsumowując całe zdarzenie.
"U Pikusia" nie było więcej spraw do załatwienia. Po kilku chwilach cała piątka rozmyła się w światełkach teleportera.
Z taką załogą można się już było pokazać u generalicji. USS Dwie_Szopy rychło poleciał po nowe rozkazy. Celem była baza wojskowa im Tow. Kim-Ir-Sena na orbicie Aldebarana. Czas lotu 12 dni 17 godzin 43 minuty... Lot zaczął się powoli dłużyć. Kardachy nawet zorganizowały na holodecku sesje pod tytułem "Jak efektywnie wyciągać informacje z kontrrewolucyjnych zaplutych karłów reakcji". Podczas gdy Legat kolejnej holopostaci skręcał kark, przez radiowęzeł została przekazana istotna informacja "Do wszystkich Szóp, sensory wykryły dwa obiekty, wyczuwane są elementy kontr-rewolucyjne! Cała załoga biegiem znalazła się na mostku.
-Na ekran - rzekł Qubik po czym ukazał im się niesamowity widok... W przestrzeni unosiło się gigantyczne wiadro...
Ten dziwny statek ostrzeliwał inny, malutki kilkudziesięciometrowy obiekt, który zdawał się składać z sześciu kilkunastometrowych modułów. Mały obiekt był jednak bardzo zwinny i szybko unikał wymierzonych weń strzałów, lecz po fluktuacji osłon, a raczej ich braku można było zauważyć, że stateczek był w śmiertelnym niebespieczeństwie.
- Wzywają nas oba statki - krzyknęła Propagandowa.
- Połącz nas z tym małym czymś - rozkazał QubiK po czym na ekranie zamigotało. Obraz był czarno-biały. Widocznie stateczek miał bardzo stary system komunikacyjny... Pojawił się na nim rrrRomulanin w dziwnej antycznej kapsule.
- Ratujcie! Mówi Tow. SubPraetor Velo z Romulańskiego Oddziału Marksistowskiego. Proszę o pomoc. Jesteśmy ostrzeliwani przez tych imperialistów, Klingonów jednych, ratujcie.
Nagle obraz zamigotał i pokazał się przekaz z drugiego statku.
- Kapciaaa. Tu mówi qhaH'LeH quHK BaaH HaHlegh VeyDer z imperialnego statku "Zostawiłem wszystkie moje karty w Burgerze" - Klingon popluł troche na ekran - Nakazuje wam abyście nie pomagali tym rrrrRomulańskim HahRrtjhaGhe'JYirftklom - znowu coś napluł - to złodzieje. I do tego komuchy. Ukradli nasz łup wojenny, z bitwy pod ... - tu znowu były jakieś charczenia i dźwięki jakby rozmówca się dusił - To jedyna w swoim rodzaju antyczna romulańsko-radziecka stacja orbitalna. Zwie się ona Mir. Jak nam pomożecie to uzyskacie dużą nagrodę.
Qubik zmrużył oczy
- Wiesz co ty płaskoczoli imperialisto? My przypadkowo też jesteśmy wrednymi komuchami a pieniądze nas nie interesują. Komunista nie potrzebuje pieniędzy! Poddaj się albo zginiesz!
- NIE!! - Warknął Klingon. W tym momencie QubiK i reszta Szopek spodziewali się jako kolejnych słów czegoś jak "Nigdy się nie poddam", czy Ha Ha Ha czy też czegoś równie pompatycznego.Ale płaskie czoło dokończył wypowiedź
- To nie fair... Poddaje się... Znowu... Tylko nie strzelajcie... Prosze...
Szopom opadły szczęki. Czegoś takiego jeszcze nigdy nie spotkały. Ten Klingonek poprostu wzbudzał litość.
- Ej Klingończyku, a może ty potrzebujesz pomocy? Świat jest taki brutalny. Przyłącz się do naszej załogi. Będzie nam razniej a ty będziesz się czuł bezpieczniej. - z uśmiechem powiedział QubiK.
- Serio? No dobra. - Klingonek przyjął propozycje
- Zrobimy z ciebie twardziela - zaproponowały Kardachy.
Znowu z powiększoną załogą, a wiedz czytelniku, że Velo także zgodził przyłączyć się do Szopek, stateczek rychło udał się w Warp. Lot odbył się bez większych incydentów. Po drodze nie pominięto małej imprezki. Wszyscy bawili się wspaniale, ale Klingon nie chciał nawet soku śliwkowego pić. Przy całym zamieszaniu ktoś przypadkowo włączył sztuczną grawitację w ładowni gdzie przebywał statek SubPraetora Vela. W efekcie StacjaMir spadła na podłogę i się troszkę poturbowała. Szopki dopiero teraz zauważyły, że na pokładzie nie ma nikogo kto by się nadawał na głównego mechanika inaczej też zwaną Szopą Elektryczną.
- U generalicji trzeba będzie kogoś doświadczonego załatwić - stwierdzili oficerowie Dwóch_Szopek. Prędkość statku zwiększono do Warp 7 bo Velo domagał się szybkiej naprawy swojego "dzieciątka". W końcu statek bezpiecznie doleciał do głównego sztabu dowodzenia. Kształt stacji kosmicznej na orbicie Aldebarana przypominał monumentalne budowle stawiane na socjalistycznych planetach: Pałace im. Stalina zwane też pałacami Kultury i Nauki...
Dwie_Szopy zadokował do Stacji. Po przejściu przez główną śluzę pierwszego powitał rosły około 30 letni osobnik z wąsami.
- Pierwsza Szopo, QubiKu - zadeklarował - jestem Igor z planety Łomianki. Zostałem oddelegowany na statek Dwie_Szopy aby zajmować się logistyką. Zapewniam, że bez problemu będe zaopatrywał statek we wszelkie wartości propagandowe: czerwone gwiazdki, popiersia Tow. Lenina oraz kilkumiesięczny zapas Polo-Kokty. - QubiK pogratulował nowemu członkowi załogi
- Towarzyszu Igorze - rzekł - z chęcia wpisze ciebie do naszej załogi. Dla dobra Partii!
- Dla dobra Partii - powtorzył Igor i zasalutował. Po czym odszedł na statek aby zająć się zaopatrzeniem. QubiK oraz Legat i Batek, którzy w czasie owej słynnej imprezy otrzymali stanowiska Drugiej i Trzeciej Szopy udali się do najwyższej władzy w całej Federacji Socjalistycznych Planet: Pierwszym Sektretarzem Partii Komunistycznej Szopą Domino - Miyounem...
Zostali wprowadzeni do gigantycznego gmachu, który porażał splendorem i bogactwem. Świadczyło to z jak wielkim sercem obywatele Federacji pracowali dla dobra Władzy. "Lud Pracuje dla dobra swoich przedstawicieli" głosił slogan wypisany na kolumnie. Na Lwim Tronie siedział rozpasiony Towarzysz Miyoun. Plotka głosiła, że wzrokiem potrafił zabić, tych co go rozzłościli. Lecz ta sama plotka głosiła, że potrafił być bardzo hojny i tych którzy go nie zawiedli bogato odbarowywał. Na kolanach trzymał swoją słynną kolekcję kart z gry CeCeGie. Wszystkie karty miał pozłacane i poukładane alfabetycznie. Gdy Qubik i Szopki zostali oznajmieni, Miyoun nawet nie mrugnał. Srogi Vorta nadal przeglądał swoją ogromną kolekcję kart. W końcu podniósł głowę.
- Mój drogi towarzyszu QubiKu Patrykowiczu zostałeś do mnie wezwany ze swoją świtą aby wykonać bardzo istotną dla nas wszystkich misję.
- Tak jest Towarzyszu Sekretarzu - odrzekł QubiK.
- Zniknął jeden z naszych najlepszych agentów - kontynuował Miyoun - nazwijmy go chwilowo panem Tow. Generałem P. Prowadził on rozmowy z romulańskim oddziałem Marksistowskim, w sprawie dokonania przewrotu komunistycznego na Romulusie. Nagle straciliśmy z nim kontakt. Podejrzewamy interwencje tych imperialistów Klingonów jednych. Macie leciec na planete gdzie odbywały się rokowania, to znaczy na Tau Ceti Omikron IV. Musicie odnaleźć towarzysza P. Zna on tajemnice które nie powinny wpaść w niepowołane ręce. Ze strony partii dostaniecie jeszcze jedną osobę do pomocy - jest to nasza najlepsza exobiolog oraz wykwalifikowany lekarz: Una z Pogranicza Federacji.
Z boku weszła kobieta w mundurze zdradzającym sentymentalizm do poprzedniego stulecia i mruknęłą pod nosem
- Jestem lekarzem a nie jakimś komandosem, kurde bele... - Miyoun kontynuowal
- Tak wiec dostaniecie jeszcze dodatkowe Szopy: Filmowa oraz Ksiegowa, beda oni monitorowali i rejestrowali przebieg tej waznej misji. Do sali weszli czlowiek oraz dlugowlosy Ferengi. Zasalutowali. - Oczywiscie zostaniecie takze wyposarzeni w prysznice soniczne najnowszej generacji. Szopa Soniczna chetnie je wam zademonstruje. Weszla trzecia osoba, czlowiek, z wyraźnymi cehcami romulanina. Nosil on okulary a do uszu mial przytwierdzone ogromne glosniki a la fryzura Ksiezniczki Leii, jedynej ostatniej nadzieji imperium, ale o tym to inna historia.
QubiK przyjął rozkazy i zasalutował. Odwrócił się i wraz z nowymi Szopkami udał się w stronę doków, do słynnego USS Dwie_Szopy. Aby udać się w nową niebezpieczną misję i śmiało podążać tam gdzie nie dotarła jeszcze rewolucja.
-KONIEC ODCINKA PIERWSZEGO-
|