Raider IV: Kłopotów ciąg dalszy
Autor: Alex
Załoga Raidera właśnie zakończyła odwrót na ZDUP (Z Dołu Upatrzone
Pozycje) na mostku.
- Kapitanie! I co teraz!?! Pole ograniczające na długo go nie
zatrzyma. - Shakaar wyraźnie był niepewny przyszłości.
- Ktoś ma jakieś pomysły? - Maquis nie usłyszał jednak odpowiedzi na to
pytanie - Alex, może ty coś wymyśliłeś?
I teraz nie usłyszał odpowiedzi.
- Alex, co z tobą!?! - nie chciał dać za wygraną.
- Czuję się dobrze i nie przejawiam żadnych objawów asymilacji. -
rozległ się pisk spod konsoli naukowej.
- To masz jakiś pomysł, czy nie? - Maquis zaczynał się niecierpliwić.
- A nie będziecie strzelać? - Alex ciągle jeszcze był niespokojny.
- Nie będziemy! Słowo harcerza. Prawda Zedi? Nie postrzelisz go? - Maquis starał się być przekonywujący.
- Skoro tak każesz kapitanie. - Zedi najwyraźniej był zawiedziony.
- To dobrze. - w głosie Volkana słychać było ulgę - Rzeczywiście mam pewien pomysł, ale najpierw zobaczmy co nasz BORG porabia.
- Jak to zrobimy? - włączył się do rozmowy Skrzypol
- Zamontowałem w hangarze Pon Fara kamerę, która miała mi pomagać przy startach i lądowaniach. - wytłuszczał swój pomysł Alex - Powinna jeszcze
działać....... Rzeczywiście coś widać......... Ciekawe........
- Co? Dawaj to na główny ekran. - zainteresował się Stopper
Widok był delikatnie mówiąc dziwny. Po środku hangaru, przy rozbitym
pojemniku siedział Kamp.
- Co on tam robi? - zainteresował się Shakaar
- Wygląda, jakby...... coś jadł? - Stopper nie mógł uwierzyć w to, co widział.
- To nielogiczne. BORG nie je. - Alex był bardzo sceptyczny - Oni tego nie potrafią.
- Ten wyraźnie się nauczył. Tylko, co on wcina? - Maquis podsumował
dyskusję - Alex daj zbliżenie na pojemnik.
- Ma-jo-nez Her-ma-na - czytanie Kardasjańskich napisów nie było
najsilniejszą stroną Zediego.
- Co? To niemożliwe! -ekscytował się Skrzypol - Po co mu majonez!?!
- Wiem! Po rumie musi mieć kaca giganta. - Shakaar doznał olśnienia -
Majonez musi mu pomagać na kaca!
- To co z nim robimy? Majonez musi się nam prędze, czy później
skończyć. - zapytał Stopper - A wtedy zacznie znowu nas atakować.
- Może by go tak przeprogramować? Przydałby się nam barman. - nieśmiało
zaproponował Zedi - Nikt z was nie potrafi przyrządzić właściwie Krwawej
Jadzi. Zawsze jest za słaba.
- To zajmie sporo czasu. Nie mamy tyle majonezu. - logika Alexa była
bezlitosna.
- W pobliżu jest Klingoński outpost. Może tam kupimy trochę? - Zedi nie
chciał dać za wygraną.
- Kurs na HoS! - Maquis wyraźnie podjął już decyzję - Maksymalna
szybkość!
Po pewnym czasie......
Raider pruł przestrzeń z prędkością, jaka zapewne przyprawiłaby o zawał
jego konstruktorów. Nie tylko zresztą ich. Każdy postronny obserwator
czekał by tylko kiedy statek się rozleci w spektakularnej eksplozji. Raider jednak uparcie nie chciał się rozsypać.
- Zbliżamy się do HoS - beznamiętnym głosem poinformował Alex - Przy
obecnej prędkości warp 8 dotrzemy tam za 5 minut 36 sekund.
- To dobrze, bo zaczyna kończyć się nam majonez. - głos Stoppera taki
beznamiętny już nie był.
Po 10 minutach, przy śluzie cumowniczej HoS
- Co się dzieje? Gdzie powitanie? - Shakaar nie próbował kryć, że jest
zawiedziony.
- Dowództwo ma naradę w sali odpraw. - odparł Klingoński strażnik.
- Idziemy tam. - zadecydował Maquis, któremu wyraźnie nie podobała się
wizja czekania na koniec narady na Raiderze w towarzystwie skacowanego
Kampa, Nikomu ona się nie podobała.
- Tak! Załatwmy to szybko! - poparł go Zedi.
- Skrzypol, nie zapomnij o słoiku majonezu. Klingonom trzeba zawsze
wszystko dokładnie i długo pokazywać, zanim zrozumieją o co chodzi. -
zakończył rozmowę kapitan.
Tymczasem w hangarze Raidera Kampowi właśnie skończył się majonez. Po
krótkim skanowaniu otoczenia wykrył dwie nowe "majonezowe" sygnatury.
Jedna z nich pochodziła z mesy, a druga z okolic śluzy. Wybrał drugą i
udał się do mesy.
Podczas, gdy BORG forsował kolejne grodzie, przedzierając się do mesy
załoga śmiało wkroczyła do sali odpraw.
- Czego! - TiM nie silił się na grzeczności i od razu przeszedł do sedna
sprawy. - Mówcie, czego chcecie, a potem wynocha mi stąd! Mam ważniejsze
sprawy na głowie.
- Mamy taką małą sprawę. - zaczął niepewnym głosem Maquis.
- Słucham! - głos TiMa nadal brzmiał groźnie.
- No, bo my.......- Shakaar próbował kontynuować, ale najwyraźniej
zabrakło mu słów (albo odwagi)
- Skończył nam się majonez. - odważnie powiedział Zedi.
Zapadła cisza
- J z tak błahego powodu zawracacie mi głowę! - TiM zrobił się
purpurowy - Shakuł, JAG! Podajcie mi mój batleth i łapcie za swoje.
Nauczymy ich szacunku!
Cała trójka równocześnie chwyciła za broń i skoczyła w kierunku
nowoprzybyłych. Nie dopadli jednak ich, gdyż nagle rozległ się odgłos
syku otwieranej śluzy i weszło przez nią dwu Ferengich w towarzystwie
Nauriscanina.
- Panowie! - odezwał się skromniej ubrany Ferengi - mam zaszczyt wam
przedstawić jego arcychciwość Doktora Ferka.
Na te słowa TiM, Jag i Szakuł nagle stracili ochotę do walki.
- Co za niespodzianka...... - zaczął niepewnie Szakuł - nie
spodziewaliśmy się was tak wcześnie.
- To widzę.- odparł Ferek wchodząc, a raczej wtaczając się przez śluzę.
- Kto to jest? - Shakaar dyskretnie zapytał się Stoppera - Ten Ferengi.
- Nie wiem dokładnie. - zaczął Stopper - Chodzą słuchy, że został on po
zaginięciu tamtejszego oficera medycznego tymczasowym lekarzem na statku
Federacji. Statek nazywał się USS Volszan, albo jakoś tak. Nie służył
tam jednak długo, gdyż zrezygnował ze służby po tygodniu, zabierając ze
sobą prom wyładowany rigeliańskimi diamentami ze skarbca.
- Ukradł je? -Zapytał z niedowierzaniem Zedi - Tak po prostu? A załoga
statku? Nie ścigali go?
- Nie, bo uśpił ich dzień wcześniej. - odpowiedział Stopper - Zrobił
wszystkim na pokładzie po zastrzyku. Miało to być szczepienie. Wszyscy
jednak po pięciu godzinach usnęli. Dodatkowo nikt niczego nie pamiętał.
- Miejcie oko na tego spryciarza. - wtrącił się Maquis - On może narobić
nam sporo kłopotów.
W tym samym czasie, w mesie Kampowi skończył się majonez. Pozostała
jeszcze jedna możliwość - słoik w plecaku Skrzypola.
-KONIEC CZĘŚCI CZWARTEJ-
|