Raider III: Kamp raz jeszcze

Autor: Alex


Konsternacja nie trwała długo, wręcz rekordowo krótko. Budzący się Kamp zmusił obecnych do szybkiego działania. Najpierw z hukiem otworzył się luk Pon Fara a z niego wybiegł, a raczej wyleciał rozwrzeszczany Alex.
- Udziabał mnie tym czymś wystającym z ręki! - wrzeszczał biegając w kółko - Już czuję, jak nanosondy przejmują nade mną kontrolę!
- To lepiej, byśmy zabili cię od razu. - odparł Zedi wyciągając disruptor - To ci oszczędzi cierpień.
- Stój! Nie strzelaj! Już jest mi lepiej! - odparł przerażonym głosem Alex - Chyba się myliłem.
- Moim zdaniem ciągle zachowujesz się podejrzanie - widać było, że Zediego coraz bardziej swędział palec spoczywający na spuście disruptora.
- Ja? Dziwnie? To, co przed chwilą powiedziałeś jest nielogiczne. - Alex był już całkiem spokojny.
- Zedi, jesteś lepszy od najlepszych środków uspokajających - ironicznie podsumował sytuację Shakaar.

W międzyczasie, do pobliskiego klingońskiego outpostu przybił statek. Była to wysłużona jednostka B'rel z wyraźnymi ferengijskimi oznaczeniami.
- Witamy nowoprzybyłych. - TiM starał się być uprzejmy i nawet mu to wychodziło.
- Witam. - odpowiedział jeden z nowoprzybyłych - Gdzie są nasze kwatery?
- Mój adiutant zaprowadzi was. - odparł pokornie TiM - kiedy rozpoczniemy rozmowy?
- Niebawem. Teraz chcemy odpocząć po trudach podróży. - głos nowoprzybyłego był stanowczy.

Na Raiderze tymczasem Kamp właśnie opuszczał Pon Fara.
- Zedi, zrób coś! - Stopperowi najwyraźniej zaczął udzielać się panikarski nastrój ogółu.
Rozległ się wystrzał z disruptora. Nie zrobił on jednak nic BORG-owi. Jego osłony były już przystosowane do tej broni.
- Opór jest bezcelowy. Zostaniecie zasymilowani. I nie krzyczeć tak. Głowa nas boli. - zaczął Kamp.
- Mekletem go! Zedi, na co czekasz!?! Mekletem w papę! - Skrzypol darł się jak najęty.
Zedi ochoczo złapał za tą niewątpliwie groźną broń. Zanim jednak zadał cios coś sobie najwyraźniej przypomniał i zrezygnował z zamiaru ataku na BORG-a.
- Na co czekasz? - Shakaar nie ukrywał przerażenia.
- Właśnie przypomniałem sobie, że mam uczulenie na elektrowstrząsy. - Odpowiedź Zediego była zaskakująca - Nie chcę być pokopany przez prąd raz jeszcze!
- Co!?! - Shakaar nie potrafił ciągle zrozumieć motywów postępowania Klingona.
- Bijcie go sami. Ja jego nie dotknę. - z jego miny można było wywnioskować, że myśli tak naprawdę.
- W mordę jeża-nietoperza! Wiejemy! - Maquis stracił tę resztkę opanowania, jaka pozostała mu po kraksie Pon Fara.
Na tę komendę wszyscy rzucili się w stronę wyjścia z hangaru, przewracając przy tym stos zasobników z zaopatrzeniem. Rozległ się odgłos zamykania śluzy, a potem aktywizacji pola ograniczającego.


Tymczasem w sali odpraw klingońskiego outpostu panowała atmosfera napięcia.
- Kiedy on przyjdzie? - niecierpliwił się TiM - Jak długo mamy czekać?
- Tak długo, jak będzie potrzeba. To nam zależy na artefakcie. Jak go nie zdobędziemy, to imperator Kahless zrobi z nas legowisko dla swojego targa. - ambasador Shakuł był jak zwykle przekonywujący i spokojny.
- Ale ten kupiec tanio nam artefaktu nie puści. - w głosie JAG-a słychać było niecierpliwość - Liczymy na twoją pomoc pośredniku.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by wam pomóc. - odparł siedzący w kącie Volkan - Nie mogę jednak zagwarantować wam powodzenia negocjacji.
- W razie niepowodzenia ja nie będę mógł zagwarantować ci, że będziesz żył wystarczająco długo by opuścić tą stację - w głosie TiM-a zabrzmiała złowroga nuta.
- W razie niepowodzenia nikt z nas nie będzie mógł być pewien swojego życia - Shakuł jak zwykle wszystko trafnie podsumował.


W pomieszczeniu był jednak ktoś jeszcze. Ktoś, kto obserwował wszystko z ukrycia i czekał na okazję, by przeprowadzić swój zbrodniczy plan.


-KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ-

POWRÓT | SPIS OPOWIADAŃ

stopka.gif 2.8 KB