Raider II: Intruz na pokładzie
Autor: Alex
Podczas, gdy załoga uniesiona powodzeniem akcji wiwatowała chóralnie
coś zbliżyło się do pola ograniczającego zbiornika. Rozległ się głośny
Bzyk i intruz sforsował pole.
-Jesteśmy ...HIK!... BORG. Poddajcie się. Zo ...HIK!.. staniecie
...HIK!... zasymilowa ...HIK!.. ni. Opór jest HIK! bez ...HIK!...cel
...HIK!... owy.
-Jejku! Prawdziwy pijany BORG. - Stopper był najwyraźniej zaskoczony -
Nawet krzywo chodzi! Ale się spryciarz zakampował w chmurze.
-Zosta ...HIK!... niecie zasymi ...HIK!... lowani - BORG nie chciał
przestać mimo czkawki, po czym skoczył w stronę Zediego. Ten jednak był
szybszy. Zrobił unik i spróbował ciąć mekletem intruza. Trafiłby BORG-a
zapewne w szyje, co wystarczyłoby, by go zgładzić, jednak ten będąc pod
wpływem procentów właśnie w tym momencie zachwiał się i cios uszkodził
jedynie jego przekaźnik podprzestrzenny. Wyładowanie temu towarzyszące
było jednak tak duże, że Zedi z krzykiem puścił broń i odskoczył do
tyłu.
-Elektrowstrząsy jako broń?! To niehonorowe! - krzyknął, po czym
wystrzelił z distuptora. Nic to jednak nie pomogło - osłony BORG-a
zaadoptowały się do strzału. W odpowiedzi BORG wystrzelił dwa "druciki"
w kierunku szyi Klingona. Nie trafił jednak w nią tylko w baniak z
rumem, który eksplodował oblewając zawartością obecnych.
-Obca substancja ...HIK!... Nie mo ...HIK!... gę się zaadoptować.
Rozpoczynam ..HIK!.. procedu...... - nie zdołał jednak tego dokończyć i
upadł.
-Tyle rumu przepadło! - Maquis był przerażony.
-Ale BORG-a załatwiło koncertowo - wtrącił Shakaar - Mówiłem, że ten
-Tak. A co zrobimy z nim? - zapytał Stopper wskazując na leżące "ciało"
.
-Zostawcie mi go. Chętnie go przesłucham i trochę potorturuję. -
odezwał się obco brzmiący głos
-Alex! Nie! Tylko nie to! - reakcja Skrzypola była żywiołowa.
-Nie nazywam się Alex tylko Riddler! - odpowiedział obcy
-Rozumiem, że jak się stresujesz, to nie jesteś sobą, ale z tym
zielenieniem skóry to przesadzasz. - Skrzypol nie dawał za wygraną
-Jestem Riddler a nie Alex, a moją skórę zostawcie w spokoju bo się
pogniewamy! - odpowiedź brzmiała naprawdę groźnie - A tego małego
zostawcie mi.
-Nie żartuj sobie z nas. - w głosie Shakaara słychać było
niedowierzanie - Nikomu jeszcze nie udało się przesłuchać BORG-a.
-My w Tal Shiar mamy swoje sposoby. - odparł Riddler - Stopper. Chodź,
pomożesz mi.
Po dwu godzinach
-I co? Udało ci się coś wyciągnąć z niego? - zapytał Maquis
-A widzieliście BORG-a, który odmówiłby współpracy królowej? - głos
Riddlera brzmiał jak zwykle złowrogo. - a po przesłuchaniu dostał nową
dawkę rumu i ponownie usnął.
-A skąd wytrzasnąłeś królową? - ciekawość Maquisa wyraźnie rosła.
-Lepiej nie pytaj. - odparł Stopper ścierając resztki szarego kremu z
twarzy.
-Aha. Chyba się domyślam. - ciekawość kapitana została wreszcie
zaspokojona. - I co dowiedzieliście się od tego ....... Kampa?
-To długa historia - zaczął Stopper - Pół roku temu BORG odebrał
tajemniczy sygnał. Była to typowa transmisja BORG. Jedyną nietypową
rzeczą była sygnatura, jaką ta transmisja była opatrzona. Był to dziwnie
brzmiący skrót "KoB". Przekaz zawierał wzory chemiczne oraz schemat
jakiegoś procesu technologicznego. Kolektyw doszedł do wniosku, że jest
to jakaś nowa technologia osłon, bazowana na związkach węgla i wodoru
czyli osłony chemiczne. Logiczne więc było rozumowanie, że takie osłony
najlepiej sprawdzały by się w konfrontacji z rasą 8472. Wybudowano więc
okręt prototypowy - sześcian C2H4OH 000001 i wysłano go do płynnego
wymiaru w celu sprawdzenia jego skuteczności. Była niesamowita. Okręty
obcych wpadały na siebie i niszczyły się wzajemnie w efektownych
kolizjach, zanim jeszcze wchodziły w zasięg broni sześcianu. Ostatnie
dwa biostatki zderzyły się tak niefortunnie, że wpadły na sześcian.
Uszkodzeniu uległy systemy komunikacyjne i baniak będący głównym
elementem generatora chemicznych osłon. By dokonać napraw sześcian
powrócił do naszej przestrzeni. Nie mógł jednak skontaktować się z
kolektywem i przekazać co się stało. Dodatkowo w generatorze chemicznych
osłon reakcja wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli. Człony, jeden po
drugim zaczęły ulegać wpływowi tajemniczej substancji. Chodziły, a
raczej odbijały się po korytarzach nic nie robiąc. Zbiorowa świadomość
dodatkowo potęgowała destrukcyjne działanie alkoholu. Początkiem końca
był moment, gdy jeden z członów dostał czkawki. Pozostałe błyskawicznie
zaraziły się od niego powodują niebezpieczne wibracje konstrukcji. Po
dwu godzinach epidemia ta nabrała takich rozmiarów, że człony nie mogły
się nawet poruszać. Właśnie wtedy Kamp został wyrzucony w przestrzeń.
Zdołał tylko zobaczyć, jak jego okręt eksploduje przy akompaniamencie
głośnego HIK!. To właśnie resztki tego statku, a raczej jego osłon
utworzyły mgławicę. Możliwe nawet, że generator osłon działa jeszcze
gdzieś w głębi mgławicy.
-Wyobrażacie sobie? Taka bimbrownia! Ale strata! - Stopper nie mógł
opanować emocji.
-Nie da się ukryć. A co zrobimy z Kampem? - Maquis musiał zadać to
pytanie
-Może Ale.... to znaczy Riddler odstawi go Pon Farem z powrotem do
mgławicy? - Stopper zaproponował w przypływie humanitaryzmu.
-Dobrze. - Maquis wyraźnie także ulitował się nad BORG-iem
-Chyba żartujecie? Naprawdę nie chcecie go zabić. - Riddler taki
humanitarny nie był
-Nie. Masz go odwieźć do mgławicy. Bez dyskusji. - Maqis zrobił minę
wykluczającą jakąkolwiek dyskusję.
Zaniesiono więc Kampa do Pon Fara, a Riddler zajął miejsce w kokpicie.
Procedura startowa przebiegała normalnie, gdy nagle myśliwcem zachwiało.
Wyglądało to, jakby niewidzialna ręka chwyciła myśliwiec i rzuciła nim w
kierunku grodzi. Nie doleciał tam jednak, gdyż zatrzymał się na
rusztowaniu gubiąc przy tym skrzydło, po czym osiadł na podłodze hangaru
spowity pianą z gaśnic przeciwpożarowych.
-Co się stało? - Zedi był nieci zdezorientowany rozwojem sytuacji
-Pewno Riddler znowu zamienił się w Alexa. - Zasugerował Shakaar
-To nie moja wina. - rozległ się histeryczny krzyk Alexa - Rozleciał
się żyroskop i dlatego zachwiało statkiem.
-Aha. - odparł Maquis ze zrozumieniem
-Ale on tam nie ma żyroskopu! - Skrzypol był brutalnie dokładny
-Co!?! - tym razem ton Maquisa był o wiele mniej wyrozumiały
-Nieistotne! Lepiej pomyślcie, co zrobić z tym małym BORG-iem. On
zaczyna się budzić i wygląda, że ma kaca giganta - głos Volkana brzmiał
niezbyt optymistycznie (można byłoby wręcz nazwać go panikarskim)
-KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ-
|