Wierszysko Psingońskie
Autor: Velo
Zjem gaghu miskę, zjem z targa zupę
Po czym z honorem wypnę swą dupę
I wnet zwycięską narobię kupę
Ta będzie moim wojennym łupem
Bathlethem raz zabiłem komara
Bestyja dzika, taka poczwara
Ubiłem, choć ranę mi zadał gleboką
Krwawiącą, i na pół metra szeroką
W ogonek mnie ugryzł puchem pokryty
Który jest zawsze zbroją przykryty
Bo to ujma dla honoru
Miec taki ogon, który się stworu
Jak królik lub smerf bardziej należy
Z niego jak z skunksa zapach nieswieży
Pamietam bitwę z Romulanami
Gdy z nami sie bili - psingonami
Ich dwóch ja sam - uciekłem krzycząc
Ze strachu plując, jęcząc i rycząc
Za brodę się później bardzo szargałem
Że bez honoru tak szybko zwiałem
Dlatego wskoczyłem do kanału pod drogę
I Romulanom podstawiałem nogę
Było żuz bliskie zwycięstwo moje
Patrzę - a z nogą zaklinowaną stoję
Z nogą przy głowie jak dupa stałem
I nie wiedziałem co zrobić miałem
W końcu się wydostałem z kanału
Było to trudne, ale pomału
Nogę wyjąłem buta zdejmując
Wkoło wszystkich fetorem trując
Trzej Romulanie przy kanale stali
Poczuwszy zapach wnet się porzygali
Tak z honorem zwyciężyłem
Po czym krwawe wino piłem
Bitwę ową wspominałem
O czynach moich opowiadałem
Pieśń o nich pewnie świetna powstanie
Której się będziem uczyć na pamięć
I myslę pijąc wino z targa skorupy
Że bycie psingonem nie jest do dupy
-KONIEC-
|