Po drugiej stronie, czyli Czepialski niejedno ma imię

Autor: Sherak


USS Volshchan leci przez typowy obszar przestrzeni kosmicznej. Mostek. Na mostku Kapitan, Pierwszy Oficer, Oficer Taktyczny i Bezimienny Chorąży. Kapitan siedzi wygodnie w fotelu.

"Dziennik dowódcy, Kapitan MacMillen. Data gwiezdna umowna (sprawdzcie sobie sami). Od dramatycznych wydarzeń sprzed tygodnia upłynął już ponad tydzień. Od czasu awarii mojej kabiny i komputera oraz pamiętnej bitwy z klonami w Mesie nic ciekawego się nie działo. Kontynuujemy więc lot w nieokreślonym bliżej kierunku, licząc, że coś się zdarzy. Biorąc pod uwagę ilość członków załogi piszących opowiadania na listę wkrótce coś powinno się stać. Koniec zapisu."

"Kapitanie, wykrywam jakąś niewielką anomalię podprzestrzenną po lewej burcie, pół miliona kilometrów." - zameldował Bezimienny Chorąży.

Kapitan, ziewając:
"Omijamy, mamy dość przeżyć jak na jeden tydzień. Poza tym większość załogi jest na wakacjach, to znaczy siedzi w holodekach i zajmuje się mniej lub bardziej perwersyjnymi programami. Nie będę im przeszkadzał, bo mnie nie wybiorą na następną kadencję."

"Ależ Sir, naszą misją jest badanie takich anomalii, nie omijanie." Wtrącił Pierwszy Oficer.

Kapitan, z irytacją:
"Czepialski, ty mnie nie ucz... Dobra, lecimy tam, ale tylko na pięć minut. Potem na Risę"

Volshchan dolatuje do anomalii w kształcie wiru (tak jak zawsze), która oczywiście zaraz go wciąga. Po przelocie na drugą stronę na mostku zostają tylko Taktyczny - Tim i Bezimienny Chorąży.

Tim, rozglądając się wokół:
"Co znów się stało?"

"Wlecieliśmy w to coś i wszystko się zmieniło!" odparł Chorąży.

"Raport!"

"Nie jestem w stanie zidentyfikować naszej pozycji ani kursu. Istnieje prawdopodobieństwo, że wlecieliśmy w czyjeś opowiadanie."

"Cholera! Czyje?"

"Raczej nie King of Borga. Sądząc po odczytach mojego komputera statek wciąż nazywa się Volshchan i jest napędzany reaktorem na materię/antymaterię, a nie na węgiel."

"To może Sherak albo Matrox?"

"Też raczej nie - zauważył pan, żebyśmy mieli portret Lenina nad głowami albo wyrosły nam szpiczaste uszy? Zresztą nie wygląda to też na Mechanika."

"Czemu?"

"Mostek nie jest pomazany sprejami."

"To może... Kapitan?"

"Może. Ale czemu nie ma go na mostku?"

Wchodzi Qubik, jako android.

"Qubik! Co się stało?"

"Nie wiem. Szukałem łazienki i w pewnym momencie stwierdziłem, że nie jest mi potrzebna."

Tim odetchnął z ulgą.

"Uff! Jesteśmy na naszym Volshchanie. Ciągle nie można znaleźć kibli. A, słuchaj, wiesz może w czyim opowiadaniu jesteśmy?"

"Nie. Nie bierzecie pod uwagę, że może naprawdę przenieśliśmy się do alternatywnego wszechświata?"

"Tego z odcinków z lustrem?"

"Nie, raczej z tego TNG 'Parallels', gdzie Worf..."

"Dobra, znamy go. A więc jesteśmy w alternatywnej rzeczywistości kwantowej, czy jakoś tak..."

Na mostek wchodzi Czepialski, w mundurze kapitana i szlafroku, przerobionym na szatę Kanclerza Klingonów. Promienieje radością.

"Udało mi się! Nareszcie, ja tu rządzę!!! Dzieło życia! Ha, ha!"

"Czepialski, co jest grane?"

"Kapitanie Czepialski! Ja tu dowodzę!"

"Jak to!?" krzyknęli Tim i Chorąży. Androidowi Qubikowi nie wbudowano jeszcze najwyraźniej chipu emocji.

"Jesteście w alternatywnym wszechświecie! Pamiętacie tę awarię komputera Kapitana? Tu kłąb kurzu spowodował wybuch i jego śmierć! Ha! A ja to wykorzystałem. Niestety, Volshchan uległ zniszczeniu po dwóch dniach mojego dowodzenia i potrzebowałem waszego. I mam go!!! Ochrona do mnie!"

Na pokład wchodzi... dwóch innych Czepialskich, tyle, że nieco większych i mundurach ochrony.

"Widzicie, jestem na wszystko przygotowany. U was odparliście inwazję klonów. W tym wszechświecie te klony są moje!"

Zaśmiał się w sposób charakterystyczny dla wszystkich szaleńców z filmów SF z lat 50-tych.

"Co więcej, są udoskonalone fragmentami genów prawie całej załogi! Mam Mechanika, CMO, Ochronę i kelnerów! Ba, nawet Doradcę! A wy... zostaniecie zamknięci w Mesie, przerobionej na więzienie. Nie potrzebuję jej."

Ochroniarze - Czepialscy sprowadzają więźniów do Mesy, gdzie są już inni członkowie załogi. Wielu jednak brakuje - są na wakacjach lub zamknięci w holodekach. Na ścianach wiszą portrety Czepialskiego i hasła: "Czepiuś uczy, Czepiuś radzi, Czepiuś nigdy Cię nie zdradzi.", "Czepialski na Prezydenta!" i "Program Czepialskiego programem Narodu". Wokół stoją w doniczkach osty i tzw. rzepy - ulubione rośliny Czepialskiego.

Tymczasem na mostku Czepialski i jego klony przygotowują się do skoku w warp, kiedy przed nimi pojawia się flota złożona z Sześcianu Borg, kardasjańskiego Galora, romulańskiego Warbirda, statku 8472 i klingońskiego Bird-of-Prey'a. Wywołują Volshchana. Pojawiają się twarze Ambasadorów Borg, Romulusa, Kardasji, 8472, Vulcanu i Trillu oraz Khalessa, jedynego Klingona, którego udało się znaleźć, bo Ambasador jak zwykle był niedostępny. Oraz twarze parunastu innych członków załogi z obcych ras. Wszyscy stoją w hali na sześcianie, przerobionej na salę konferncyjną. Po chwili Ambasador Kardasji przemawia:

"Czepialski, wiemy o tobie i twoich klonach. Powstrzymamy cię przed przejeciem Volshchana!"

"Nic mi nie zrobicie!" odpowiada Czepialski "Spróbujcie tylko!"

"Nie ma sprawy!" krzyczy King of Borg "Wysłać 200 członów na pokład!"

Człony Borg teleportują się na pokad Volshchana. Dowodzący nimi 4of5 melduje:

"Przedostaliśmy się na pokład. Asymilujemy kolejne klony Czepialskiego. Opór jest bezcelowy!" Po chwili jednak z nutą niepokoju "Straciłem łączność z członami 34of56 i 1of10." Po kolejnej chwili "Królu! Czepialstwo w klonach jest tak silne, że zakłóca nasze neuroprocesory. Zasymilowani Czepialscy nie wykonują poleceń Kolektywu, tylko Czepialskiego-wodza! Co więcej przejmują kontrolę nad nami! Starciliśmy już 40% członów. 20% zniszczono!"

"Wycofać się!" wrzasnął KoB.

Na pokładzie Sześcianu:

"Plan się zawalił! Czepialstwo jest silniejsze nawet od Borga!" lamentował Jack-Kardasjanin.

KoB nie wierzył w to, co się stało. Odwrócił się do stojących za nim Romulan:
"Sherak, Matrox, wymyślcie coś. Jesteście ostanimi autorami opowiadań, jacy nam zostali. Ja się na razie poddaję."

"Taa..." odpowiedział Matrox "Tylko pech chciał, że obaj piszemy głównie parodie... A te nam tu raczej nie pomogą."

Na ekranie pojawił się Czepialski, obok niego zaś klon z Dekoltem.

"Przepuśćcie mnie na Risę, albo was rozwalę!"

"Mamy przewagę ogniową i liczebną. Nic nam nie zrobisz!" odpowiedział Khaless.

Sherak szepnął na ucho do Borga:
"Nie możemy z nimi walczyć. Na Volshchanie są dziesiątki naszych."

W tym momencie odezwał się klon Czepialskiego z Dekoltem:
"Nie zniszczycie nas, bo mamy załogę Volshchana."

"Cholera!" syknął Matrox "Sklonował Doradcę! Wie, co myślimy."

"Tak, wiemy, co myślicie! I przepuście nas!"

"Trudno. Musimy się wycofać..."

"Zaraz... Czepialski, po co ci Risa?"

"Chcę zniszczyć to siedlisko zła! Zapomnieliście, że w tym wszechświecie jestem nie tylko wypełniony żądzą władzy, ale i purytanizmem obyczajowym?"

"Jest!" wrzasnął Sherak "Podsunął mi pomysł! Przepuszczajmy go i lećmy szybko na Risę."

Sześcian otworzył strumień transwarp, za nim poleciała reszta statków.

Czepialski tryumfował:
"Kurs na Risę! Maximum warp!"

Po kilku dniach drogi USS Volshchan doleciał an Risę.

"No, to teraz zniszczymy tę planetę. Pokażę im, kto tu rządzi!"

"Właśnie" odezwał się jeden z klonów, zastępca, oznaczony nr.1. "Wiesz co, właściwie nie powinieneś nami dowodzić. Jesteśmy doskonalsi od ciebie."

"Ależ... jesteście moimi kopiami, klonami... Stworzyłem was. A poza tym jestem bezkrytyczny wobec siebie. Czyli i wobec klonów. Wy też musicie."

"Nie! Tu się przejawia nasza wyższość! My potrafimy czepić się nawet samych siebie - jesteśmy na wyższym poziomie Czepialstwa niż ty."

"Czep się tramwaja, Czepialski!"

"Precz z tym niedoskonałym tworem!"

"Niech żyją klony!" - głosy dobiegały z całego mostka.Czepialscy - ochroniarze wzięli Czepialskiego - oryginała pod pachy i wynieśli.

"Dobra" powiedział klon nr.1 "A teraz rozwalamy Risę!"

Nagle na monitorze pokazały się znane sylwetki statków ambasadorskich.

"Co, znowu oni? Wywołać ich!" wrzasnął klon nr.1 "Tu klon Czepialskiego nr.1! Przejąłem dowództwo i zapewniam was, że nie będę bawić się z wami jak oryginał! Zniszczę was, jeśli zaraz się nie wyniesiecie!"

Na Sześcianie. KoB zdaje się być czymś zdenerwowany, tak jak Matrox i inni. Sherak siedzi z niezadowoloną miną.

"Sherak, nie wygłupiaj się, twój plan może być dobry!"

"Ale to przecież niemoralne..."

"Przestań gadać głupoty! Tu chodzi o Volshchana!"

"Ale Pierwsza Dyrektywa..."

"Oni są z alternatywnego wszechświata. Dyrektywa ich nie dotyczy."

"Niby racja..."

"No to dawaj!"

Sherak westchnął:

"Dobra. Połączcie mnie ze statkiem Rikera. Ale nie mówcie, że to ja..."

"Rikera!!!???!!!"

"No tego gościa od Playboya. Czepialski nie mógł go znieść. I wywalono go z załogi. Rikera, nie Czepialskiego."

"Ale..."

"Wiem, co robię. Wywołać go."

Na ekranie pojawił się statek klasy Miranda, jednak mocno przerobiony i pomalowany na różowo. Na kadłubie dumny napis brzmiał 'USS Orrgassmuss'.

"Cześć Riker. Czy mógłbyś nam przesłać kilka teraquadów zdjęć rozebrnych aktorek ze startreka, sprośnych dowcipów i filmów? Potrzebujemy ich do walki z Czepialskimi."

"Nie ma sprawy! To zawsze. Ale będą w HTML! Już jadą!"

"Dzięki!" Sherak uśmiechnął się.

"A teraz rozpoczynamy emisję tych programów na wszystkich częstotliwościach, przrzucamy im ją na monitory itp.. KoB, transmituj ją do członów - Czepialskich. Tego nie zniesie żaden Czepialski, nawet najlepiej zmodyfikowany genetycznie. A teraz idę stąd, żeby nie patrzeć na te świństwa. A fe..."

I rzeczywiście, po kilku minutach transmisji Volshchan wywołał ich. Wszędzie leżeli Czepialscy, których zalała krew, dostali oczopląsu lub zaślinili się na śmierć. Krótki skan wykazał, że i borgoczepialscy się wyłączyli. Volshchan był odzyskany! Wkrótce po tym wojska korpusów dyplomatycznych wyzwoliły więźniów. W tym Czepialskiego - Oryginała, który bardzo żałował za swoje czyny i wyglądał na nieco wyleczonego z żądzy władzy. Volshchan wziął kurs na swoją rzeczywistość i zniknął. Na mostku Warbirda Matrox odwrócił się do Ambasadora:
"Kolejny happy end, Ambasadorze!"

"Tak. Pozostała tylko jedna nie wyjaśniona rzecz."

"Co takiego?"

"Który z nas u diabła był autorem tych głupot..."

-KONIEC-


POWRÓT | SPIS OPOWIADAŃ

stopka.gif 2.8 KB