USS Jagódka

Autor: Alex


Twardy i nieugięty kapitan - Papa Smerf Przy konsoli komunikacyjnej - Czarująca Smerfetka Przy stanowisku naukowym - Szpiczastouchy Ważniak Przy konsoli nawigacyjnej - Śpioch - najlepszy sternik we flocie (oczywiście najlepszy wtedy, gdy nie śpi) Mr. Bad Guy - Gargamel of Borg

Dawno,dawno temu, w dalekim kosmosie........

.....Pojawiły się litery, formujące się w napisy i w bardzo charakterystyczny sposób odlatujące w przestrzeń. Były one raczej niewyraźne (szczególnie te bardziej oddalone od ekranu), ale gdy ktoś by im się przyjrzał dokładnie, mógłby je odczytać.
A było napisane mniej więcej coś takiego:

"Hej dzieci, jeśli chcecie zobaczyć smerfów las- przed ekran dziś zapraszam was...

Reszta niestety, z powodu silnych zakłóceń była nieczytelna. Jednak i ten tekst w połączeniu z zimną czernią kosmosu wyglądał nieco dziwnie, wręcz nierealnie. Był on jednak jak najbardziej realny..
Gdy litery znikły w oddali, pojawiło się coś. Początkowo wyglądało to coś, jak borowik wyciągnięty ze słoika i wyrzucony w kosmos, jednak wprawny obserwator z pewnością zauważyłby szybko, że nie był to grzybek (a jeżeli już był, to nie zwyczajny).
Wokół nóżki widać było błękitnawą poświatę niespotykaną u innych grzybków (poza wyjątkiem tych z okolic Czarnobyla - ale to już inna historia). Efekt ten był dosyć podobny do poświaty spotykanej wokół gondol warp w wysokobudrzetowych serialach science-fiction (a także i w części tych klasy B) - powiedziałbym, że bardzo podobny - bo to było gondola warp. Daszek grzybka był także nietypowy, ponieważ znajdowała się tam masa światełek, które migotały, błyskały, mrugały, jarzyły się, gasły i ponownie migotały, błyskały, mrugały, jarzyły się, ponownie gasły znowu migotały, błyskały, mrugały.... Ogólnie zachowywały się, jak na światełka na statku kosmicznym przystało. TAK, bo ten dziwny obiekt był statkiem kosmicznym (nieco dziwnym, ale jednak). Nazywał się on USS Jagódka - a przynajmniej taka nazwa była widoczna na górnej części daszka grzybka.

Papa Smerf sącząc w milczeniu nieco sfermentowany sok z jagód przyglądał się pustce za oknem. Mogłoby się wydawać, że podziwia nieskończoną wielkość wszechświata, jednak ten, kto tak by sądził byłby w błędzie. Papa Smerf myślał, a raczej analizował swój niedawny sen. Śniło mu się, że był goniony pośród zielonkawych przez cyberkota na dziwnym statku w kształcie kostki. Nie byłoby w tym nic zaskakującego (po wypiciu beczułki jagodzianego piwa często miewał podobne dziwne sny), gdyby nie jakieś dziwne przeczucie. Sen był taki przekonywujący, że zlany potem Papa obudził się z krzykiem. Ten sen musiał coś znaczyć.
Miał złe przeczucie. Właśnie myślał by utopić je w kolejnym kufelku (ten poprzedni właśnie skończył), gdy ciszę przerwał komunikator zawieszony u jego paska.
(Jak wiemy smerfy nie noszą koszulek, więc przypinanie komunikatorów na piersi byłoby zbyt sadystyczne - przez krótki czas wyjątkiem była Smerfetka, ale i ona z tego zrezygnowała - inne smerfy ciągle się biły, kto ma pomagać jej przypinać komunikator.)

-Smerfetka do kapitana - rozległ się miły, aczkolwiek nieco zniekształcony prze głośnik głos
-Czego chcesz moje dziecko? - Papa był ciągle nieco zdenerwowany
-Czy mógłbyś przyjść na mostek papo? Ważniak wykrył coś dziwnego.
-Pewnie znowu zgubił okulary i pomylił swoje stanowisko z toaletą.
Musicie mu wreszcie kiedyś wytłumaczyć, do czego służy ten przycisk nad muszlą. A teraz nie zawracajcie mi głowy!
-Papo, to coś wygląda naprawdę dziwnie. Przyjdź proszę
-Skoro tak, to już idę.

Po chwili (potrzebnej na dopicie kufelka piwa) był już na mostku.

-Co się takiego stało moje smerfy?
-Papo Smerfie, wykryłem coś naprawdę dziwnego - powiedział wyraźnie podekscytowany Mądrala - To wygląda, jak wtedy gdy paliłem stare książki i siadła sztuczna grawitacja, tyle, że jest zielone.
-Mówisz o tym czymś przed nami?
-Tak Papo
-Śpiochu, omiń to - zakomenderował stanowczym głosem Papa Smerf do sternika.
-Chrrrrr... - usłyszał w odpowiedzi
-Śpiochu! Obudź się! - wrzasnął Papa - Natychmiast!
-Że co? Manewr alfa-zero-zero? Wykonuję! - odezwał się rozbudzony śpioch, będący wyraźnie pod wrażeniem ostatnio przeczytanego (do poduszki oczywiście) opowiadania.

Nie zdążył jednak nic zrobić, bo a obłoku wyleciał statek w kształcie kostki.

Dał się słyszeć głos:

-Jestem Borg. Poddajcie się - zostaniecie zasymilowani. Dołączycie do naszej doskonałości.
-Zidentyfikuj się! - odparł stanowczym tonem Papa Smerf
-Jestem Gargamel of Borg, a wy zostaniecie zasymilowani.
-Gargamel! - wrzasnął Papa - No to mamy [CENZURA OBYCZAJOWA]

Blady (a raczej różowawy) strach padł na smerfy.


-KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ-

W następnym odcinku (o ile taki będzie) dowiemy się co, jak, dlaczego, oraz kiedy, oraz co ma wspólnego błękit Paryża ze smerfami. Dowiemy się także dlaczego smerfy ciągle noszą te debilne czapeczki.



POWRÓT | SPIS OPOWIADAŃ

stopka.gif 2.8 KB