Brow Trek XXIII: Czpion
Autor: Matrox
Ajos siedział na mostku, a dokładniej leżał pod panelem kontrolnym destylatora. Ktoś siedział za sterami, a właściwie sprawiał takie pozory, gdyż fotel przyciskał jego zalane w trupa ciało do pulpitu, przez co wydawał się siedzieć. To był chyba Adirm... może Bartek... W pewnej chwili wszedł Scamp, w właściwie się wtoczył... wytoczył z jabolwindy, z jabolem w ręku... a raczej pusta butelką. Kompletnie zalany w trupa prawił kazania na temat tego stanu ważkości i próbował wszystkim udowodnić, iż jest to jedyny sposób, na dostatnie i cnotliwe życie, i jest to jedyny sposób na awans na Browarku (co do tego drugiego miał rację - przyp. red.). Niestety nikt go nie słuchał, bo nie był zdolny. Scamp porządnie wkurzony zadawaniem pytań, na które nie otrzymywał odpowiedzi doczepił się siedzącego nawigatora:
- Ty dewoto jeden! - Bez odpowiedzi - ty... ty... karciarzu!
W odpowiedzi usłyszał:
- Gebebe... alagahart.. be..
- O ty... podżegaczu wojenny! - odparł sztucznie wywołując oburzenie, a przynajmniej próbując to robić - chcesz w łeb?... nie będzie litości tym razem! Spalę twój segregator!
Niestety nadal nie otrzymywał odpowiedzi. W mgnieniu oka doszedł do wniosku, że musi być to ktoś podszywający się pod członka załogi. Postanowił zagonić go swą inteligencją w kozi róg. Dodał ostrzej:
- Ty czpionie!
- Adasfaaa... beeee... - usłyszał w odpowiedzi.
- Doigrałeś się! - rozhuśtał rękę, w której nie miał butelki - stój... gdzie lecisz... nie ta ręka... - rozhuśtał drugą, w której znajdowała się butelka. Ale właśnie wtedy urwał mu się film i nie wiadomo co się stało dalej, gdyż autor opowiadania korzysta z ich banków pamięci.
Dwa tygodnie później:
- Kacpitanie Nemo... - rzekł doniosłym głosem Superadmirał-bóg (bez imienia, no bo bóg). Za nie złamanie regulaminu tylko w jednym punkcie skazuję ciebie i twoją załogę na śmierć w męczarniach w kopalni boliańskiej, gdzie będziecie przerabiać przerobione irydium. Zgnijecie tam po roku, a jak ktoś przeżyje to strażnicy maja rozkaz wykończyć poprzez powieszenie za narządy gębowe - (admirałowi nie przeszłoby przez gardło "rozrodcze" - to nie przypis redaktora!!!!) - jednak... ponieważ dostaję dużo listów i pocztówek z Risy, postanowiłem przychylić się do żądania 101% ogółu ludności Federacji i ułaskawić was. Ale i tak dostajecie misję do gwiazd na pięć lat! I niech was tu już nie widzę. A decyzję podjąłem taką, nie dlatego, że wszyscy mnie kochają i nawet nie zawahają się stanąć w mojej obronie gdy lud Federacji przybędzie tu i domagać się będzie mojego ustąpienia. Podjąłem ją gdyż moje... mój tok myślenia jest święty i nieskalany! A teraz wypierd***** (cenzura).
Niespodziewanie następuje wznowienie poczytności engramów pamięci Scampa. Znajdujemy się na mostku. Kacpitan Nemo siedzi na swoim miejscu i wydaje rozkazy. Wszyscy wyjątkowo trzeźwi. Okazuj się, że właśnie są w czwartym tygodniu przymusowego odwyku, gdyż skończyły się napoje - wiadomo jakie. Ponieważ Browarek został wysłany w pięcioletnią misję do du... eee... to jest na zad... w niezbadane rejony galaktyki, muszą radzić sobie sami. Jakby mało było skonfiskowano im destylatory i inne sprzęty generujące życiodajny napój. Kilka minut temu wykryto obcy okręt - nieznanej cywilizacji... na pokładzie pewnie nowe formy życia do zbadania. Ich statek jest napędzany płynem bimbrowniczodajnym O2CH4OP2(CCG3)2 a spaliny które wydala to płyn podobny składem do czystego ruskiego (upss... przepraszam - rosyjskiego) spirytusu.
- Fazery na cel - rozkazuje Kacpitan.
- Wycelowane - odparł oficer taktyczny.
- Ognia!
- Fazery przebiły poszycie... osłony w 42%, wysiadły sensory, komunikacja, podtrzymywanie życia, światło, gaz, systemy automatycznego spłukiwania klopa, pochłaniacze pierdnięć... - meldunki przerwał Kacpitan.
- Powiedz lepiej co jeszcze działa...
- Napęd impulsowy, antydziało grawitonowo-plazomowo-muskające, kompensatory jakieś tam... i coś jeszcze... - odparł Ajos.
- Kacpitanie, gdy przejmiemy już statek należałoby przyjrzeć się również technologii automatycznego spłukiwania klopa. Może nam się przydać, zwłaszcza gdy zalana w trupa załoga udaje się do kibla i... no cóż przeważnie mam co potem robić... - zameldował (pod)oficer (będący oficerem raczej z przezwiska - przyp. mxf).
- Pochłaniacze też by się przydały - dodał majtek Rat.
- Jak sobie życzysz drogi Ausirze. Ale najpierw musze zdobyć technologię destylacji. - odparł ucieszony Nemo. - wydaję dalsze rozkazy - dodał - panie Ajos, przygotować torpedę toronową. 5% mocy. Walnąć w ich systemy napędowe. Takie uszkodzenie powinno ich unieruchomić.
- Aj ser! Torpeda wystrzelona. Trafi w cel za 5, 4, 3, 2, 1... trafiony. Panie Kacpitanie... doszło do przeciążeni sieci kanalizacyjnej...
Oczom załogi ukazał się błysk.
- chyba nici z naszej destylacji... - odparł Sansavi - na szczęście - pomyślał - ukryłem jedną butelkę piwka romulańskiego i holo-sex-program pod materacem... idę sobie poużywać.
Wraz z nim z mostka wyszła pewna kobieta.
- A ja dalej będę musiał myć kible :( - pomyślał Ausir.
Tymczasem w jabolwindzie:
- Ani mi się waż Sansavi!
- Agnes? Czego chcesz?
- Wiem, że myślałeś o piwku i holo-panience, które schowałeś poda materacem. Nie jestem tak głupia na jaka wyglądam, jestem Betazoidką. Jako oficer ochrony, naukowy, sraczkowy, medyczny, odwykowy, porządkowy, pierwszy oficer USS Browarek, drugi oficer USS Browarek, trzeci oficer USS Browarek, bo już o stopniach z innych okrętów nie wspomnę... udaje się tam z tobą i konfiskuję je w imieniu Prawa Świętej Federacji i zgodnie z dogmatami Świętej Bulli z ubiegłego roku, z wyraźnego rozkazu Superadmirała-boga Gwiezdnej Floty. Moje upoważnienie: Alfa-Beta-Gamma-1.
- Ale beznadziejnie proste... to upoważnienie. Ale zaraz, zaraz... ty jesteś Czpionem? (tu Czpion z dużej litery, bo to postać, której nadano osobowość i, można tak powiedzieć - duszę - przyp. mxf).
Sansavi kliknął na borgowski komunikator, na borgowskiej klacie, przyczepiony borgowskimi implantami do reszty borgowskiego ciała.
- Intruder alert! Ochrona do sekcji... uupphh... gdzie ja jestem... do mnie!!!!! Mamy szpiega na pokładzie!
- Ty głupi Borgu! Nie wiesz kim jestem!
- Agnes?
- Nie! Bezmuski implantowcu! Z jakiej rasy pochodzę!
- Wieloryb?
Agnes nie kontynuowała rozmowy, tylko zamieniła się w płynną masę i wskoczyła do szybu wentylacyjnego. Wkrótce pojawił się Gul Adirm i Gul Dukat, aby zastosować perswazję typu "wpierdol" i zabrać szpiega na przesłuchanie (przepraszam, erata - jest: "zabrać szpiega", powinno być: "zabrać Agnes", w świetle prawa Świętej Federacji dopóki nie udowodni się winy szpieg... tj. podejrzany - jest niewinny!).
- cholera! Chciałem wypróbować moje nowe buty z metalowym noskiem... - rzekł zasmucony Adirm.
- Może innym razem - dodał Dukat.
- Przepraszam... gdzie tu jest jakiś nie zapchany szyb wentylacyjny? - zapytała Agnes wyłaniając się z tego w który wskoczyła.
- Tan za rogiem - odrzekł Sansavi.
- Dzięki i pomyślnych łowów - dodała Agnes i znikła za rogiem.
2 godzinki później w sali odpraw:
- To mnie zaczyna wkurzać! - odparł zbulwersowany Nemo - nie dość, że nie mamy co pić...
- Jest pepsi - odparł Kivas, Romulanin czy ktoś tam.
Kacpitan spojrzał kątem oka i kontynuował - to jeszcze jakiś Founder wala mi się po statku i szpieguje. SUGESTIE!?!?!?!
- Kacpitanie, to może być poważny problem. Jeśli Agnes donosiła systematycznie, to pewnie już wiedza o naszej bibce sexualno-alkoholowej na Verandol XIX. - dodał od siebie Ziemek.
- Teraz się martw! Jak zjawi się inspekcja Floty i znajdą u ciebie rurę do tańca nasmarowana oliwą to będziesz mieć niezłe kłopoty. - odparł Tusiu.
- Jesteś po prostu zazdrosny, że zabrałem ją przed Tobą! Z resztą bardziej mi się przydaje, bo codziennie na niej trenuję.
- Co trenujesz? - zapytał Tusiu Ziemka.
Kacpitan postanowił przerwać tę farsę:
- To też nie ważne. Sam chciałem sobie potrenować, by zrzucić kilka kilogramów, ale Ziemek nie chce mi pożyczyć. Ale wracając do sprawy... na tym statku jest tylko jedna osoba, która może powstrzymać Agnes...
- Jeśli masz problem z Founderem... wezwij Foundera... - dodał Kivas.
- Dokładnie... - rzekł Bartek.
- Posłać mi po niego zaraz! I powiedzcie mu, - tonując głos jak Sela z końcówki odcinka "Redemption" (TNG) - że... koniec wakacji!
Gul Dukat i Gul Adirm idą krętymi korytarzami. Skręcają w lewo, skręcają w prawo... znów w lewo... znów w prawo... tak przez godzinkę lub dwie... w końcu trafili na schody w stylu gotyckim z epoki później ruiny (a może to był wczesny barak? - w każdym razie robione przez Scampa). Za schodami skręcili w lewo, przeszli przez kładkę, potem za rogiem pokonali most wiszący, wdrapali się na drzewo, po czym przeszli na koniec gałęzi i stamtąd przeskoczyli do kolejnego tunelu oświetlonego białymi jarzeniówkami w pomarańczowym kolorze. Potem przeszli jeszcze jeden kilometr po czy kręcili w lewo i dwa razy w prawo w końcu stanęli przed dwoma Breenami.
- To my mamy Breenów na pokładzie? - zapytał Gul Gula.
- Co tu robią te patałachy? - odparł Gul do Gula?
- No to może w pierdol? - dodał Gul.
- Bure-bure-bere - powiedział Breen do Breena.
I rozpoczęła się zadyma.
Później na mostku:
- Co wy Palanty (dużą literą, bo to z grzeczności - przyp. Red.) narobiliście? - zapytał zbulwersowany Kacpitan. - Link przyznał ochronę Founderowi, bo ostatnio wszędzie się im odgrażają, że będą młócić w CCG i te sprawy. Co prawda, ludzie z USS Posnani próbowali dokopać Dominium, ale im raczej kiepsko poszło. Natomiast co się was tyczy, to zajmijcie się poszukiwaniem Agnes, a ja wyślę kogoś innego.
Ausir i Ausirka idą krętymi korytarzami. Skręcają w lewo, skręcają w prawo... znów w lewo... znów w prawo... tak przez godzinkę lub dwie... w końcu trafili na schody w stylu gotyckim z epoki później ruiny (a może to był wczesny barak? - w każdym razie robione przez Scampa). Za schodami skręcili w lewo, przeszli przez kładkę, potem za rogiem pokonali most wiszący, wdrapali się na drzewo, po czym przeszli na koniec gałęzi i stamtąd przeskoczyli do kolejnego tunelu oświetlonego białymi jarzeniówkami w pomarańczowym kolorze. Potem przeszli jeszcze jeden kilometr po czy kręcili w lewo i dwa razy w prawo w końcu stanęli przed dwoma Breenami.
- To my mamy Breenów na pokładzie? - zapytał Ausir.
Niestety nie dosłyszał odpowiedzi, bo skończył z Karta'kinem w głowie.
- No to spróbuję jeszcze raz. Rzekł Kacpitan, po tym jak dowiedział się, że jego ekspedycja nie odniosła większego powodzenia. Ausir zginął. - Dranie! Zabili Ausira (krzykną Nemo) - a Ausirka (kompletnie zgwałcona ze dwa razy) przywlokła wiadomość, aby się tam nie zbliżać.
Dwa rrromulaki idą krętymi korytarzami. Skręcają w lewo, skręcają w prawo... znów w lewo... znów w prawo... tak przez godzinkę lub dwie... w końcu trafili na schody w stylu gotyckim z epoki później ruiny (a może to był wczesny barak? - w każdym razie robione przez Scampa). Za schodami skręcili w lewo, przeszli przez kładkę, potem za rogiem pokonali most wiszący, wdrapali się na drzewo, po czym przeszli na koniec gałęzi i stamtąd przeskoczyli do kolejnego tunelu oświetlonego białymi jarzeniówkami w pomarańczowym kolorze. Potem przeszli jeszcze jeden kilometr po czy kręcili w lewo i dwa razy w prawo w końcu stanęli przed dwoma Breenami.
- To są ci Breenowie? - zapytał Tusiu?
- Tak to oni... - odparł Kivas.
Nim się obejrzał Tusiu ich rozgromił w stylu ka-ra-te!
- Founder! Wyłaź! - krzyknął Kivas.
- Chyba nie słyszy. Komputer: awaryjny dostęp do kwatery A-231-C.
- Ppiłii... - odparł komputer i otworzył drzwi.
Obaj stanęli wewnątrz pokoju. Pomieszczenie było niemal puste. Na ścianach jakieś płótna przedstawiające kadry z najsłynniejszych bitew Dominium, centralnie powieszony portret Founder Leader w pozłacanej oprawie otoczony świeczkami - stylizowany na ołtarzyk, w tle hymn zjednoczonego Dominium oraz kartka z napisem: "jestem w salonie PEUGEOT" oraz dopisek "Verte!". Kivas odwrócił kartkę, a tam widniał napis: "to żart ;-) jest w Great Linku". Tusiu niezwłocznie kliknął na komunikator i zameldował.
- Mostek... mamy problem.
Jednak zanim opuścili kajutę Foundera, Kivas zauważył kątem wyćwiczonego w Tal Shiar, rromulańskiego oka tajną półeczkę, na której stał segregator z napisem na grzbiecie CCG - "UR - McCoy included".
- Czekaj... - rzekł Kivas - czekaj Tusiu.
- Co jest?... yph... skądś to znam.
- Zaraz stanę się bogatszy o McCoya...
Rrromulanin podszedł do półeczki, chwycił za segregator i urwał mu się film.
- A dzień dobry przewodniczący Tal Shiar...
Usłyszał Kivas. Łeb mu pękał, ręce swędziały, ale zgadywał, że opuścił już poprzednie pomieszczenie. Powoli otwierał oczy. Dokładnie nad nim nachylał się holodoktor i skanował go transcendycjonalnym bioskanerem.
- Hmm... nieodparta pokusa zdobywania nowych rzeczy nie pozwoliła wyjść cało z poprzedniej sytuacji? - rzekł arogancko doktor - Spolaryzowany promień energetyczny na 220 v, podłączony przez biomedyczne procesory transindukcyjno-cewkowe, a dalej lecąc okablowaniem skalarnym zetknęły się z twoimi łapkami, które położyłeś na segregatorze - atrapie otoczonym polem anty-inwazyjnym V generacji made by The Dominion.
- Nie mógłbyś po rrromulańsku?
- Proszę bardzo: nieźle cię pokopało.
- Ja po prostu... - tłumaczenia Kivasa przerwał doktor.
- Tak znam to... Tusiu tłumaczył się tydzień temu.
- A cha... - Kivasowi opadła szczęka - i co? - zapytał.
- Nic... poleciłem mu więcej gry w CCG na wklepki.
- I co poskutkowało?...
- To już przekracza moje możliwości - użala się Nemo w sali odpraw. - Czpion na pokładzie, brak alkoholu, brak Foundera, choć bez niego sobie pewnie poradzimy, i brak moralnych pobudek.
- No to może udajmy się do Gammy i weźmy go na pokład A jak złapie Czpiona, to od razu pójdzie pod sąd Linkowy Founderów!
- Świetny pomysł Scamp! Od razu widać, że jak nie śpisz i nie pijesz to myślisz, ale jak tam dotrzemy? Musielibyśmy złamać rozkaz! - Dodał p.o. Pierwszego Oficera Adirm, po tym jak zdefekowała Agnes.
- Mam tego dosyć! Kurs na Bajorański Tunel Podprzestrzenny, w skrócie BTP! - wrzasnął Kapeć.
- Kapitanie... myślę, że wyrażę opinię wszystkich jak powiem... DO DIABŁA Z ROZKAZAMI SUPERADMIRAŁA-BOGA!!!! - rzekł Data i powrócił na swoje stanowisko.
- Red Alert!, stanowiska bojowe!, wszyscy na mostek! - podniecony wyraźnie Kacpitan wybiegł z sali odpraw i pobiegł na mostek. Za nim wybiegła reszta oficerów. Niestety źle się stało dla Ausira, że wybiegł pierwszy. Niefortunnie potknął się o odstający w drzwiach dywanik i zarył mordką w podłogę, a horda oficerów Browarka zdeptała go na śmierć... Dzieła zniszczenia dopełniło dwóch potężnie upakowanych Breenów, którzy pobiegli za innymi.
Już na mostku:
- Zadeptali Ausira... dranie... - rzekł Ziemek.
- Wal to! - odrzekł Nemo i wydawał daje rozkazy - poruczniku Hawk! Kurs na Tunel. Maksimum warp!
Entek obrócił się na tle pięknej mgławicy w Strefie Romulańskiej i pognał na miejsce przeznaczenia... oczywiście chodzi o Browarka...
Kilka godzinek później Browarek był już w Gammie. W międzyczasie zniszczył połowę floty Federacji stacjonującej przy DSN broniącej tunelu. Teraz, "liżąc" nieliczne rany podążą w wiadomym kierunku. Gdzieś tam, wewnątrz tego kwadrantu istnieje instytucja charytatywna - ufundowana przez fundatorów. Fundacja ta, tak zaciekle walczy o pokój w galaktyce, że aż krew się leje... dużo krwi. Ale nikt, komu na siłę narzuci się pokój, nie może go ignorować. Właśnie takim przesłaniem kierują się Zakony Kawalerów Jemowych, które tego pokoju bronią na wszelkie sposoby, często przypłacając swoją służbę życiem. Fundacja operuje na terenie kwadrantu Gamma, często organizując wyprawy charytatywne, docierające w głąb tego kwadrantu, ale również zapuszczają się do innych. Konwoje składają się z samych Dominion Battleshipów, Warshipów i Fighterów (czasami wspierane przez zaprzyjaźnione Galory, Keldony i zawsze Breen Warshipy, które pilnują frachtowców przed barbarzyńcami, czyhającymi tylko na przewożone w nich lekarstwa. A są to medykamenty, w których posiadanie chciałby wejść niejeden Saddam Husain, lub inny dyktator (podobny planami) - bowiem w ładowniach zalegają m.in. arszenik, cyjanowodór i tym podobne, które wiadomo... wymuszają pokój... Gdyby wpadły w niepowołane ręce - pokój gwarantowany, a to oznaczałoby, że wówczas Fundacja Fundatorów nie byłaby potrzebna.
- Kacpitanie! Dolatujemy do planety Zmiennych - melduje Ajos.
- Cool! Zaraz sobie zapolujemy na Czpiona - dorzucił Adirm, poprawiając buty na nogach.
- Przejść na impulsową - rozkazał Nemo - wezwać Founderów.
Niestety nikt nie odpowiadał...
- Nikt nie odpowiada Kacpitanie! - odpowiedział p.o. komunikacyjnego Ausir.
- No to urządzimy sobie "landing party"! Wszyscy do alkoholportera! - wrzasnął z nutką podniecenia w głosie Niemo.
Wszyscy wbiegli do jabolwindy. Ausir tym razem chciał być pierwszy i wepchał się do środka. Wszyscy oficerowie również tam weszli i docisnęli Ausira porządnie do ściany. Dwaj Breeni, którzy jako sojusznicy powiązani przez nieobecnego Foundera z załogą, poczuli się częścią tej załogi i postanowili również wybrać się na wycieczkę krajoznawczą na świat Zmiennych - wepchali się jako ostatni przez co popchali Adirma, ten z kolei Dukata, ten następnie Nemo, ten Ajosa, ten Bartka, ten Kivasa, ten z kolej na Tusia, on z kolei na Thorę (ot dżentelmen), ona z kolei na mordercę z Krzyku3, tez kolei na Saddama wbijając mu przy okazji nóż w silikony piersi, on z kolei na Hulka Hogana, ten to dopiero dodał smaku przepychance i walną z całej siły na Denisa Russosa (ale tego sprzed 10 lat - istna beczka) pod nim, a raczej wewnątrz znalazł się Ziemek i w końcu pod nim znalazła się plama krwi... Ausir. Ale nikt nie miał czasu i okazji wrzeszczeć na Proroka, gdyż ten za pewne koegzystując w nieliniowej linii czasu wiedział już wcześniej o losie Andorianina, ale zapomniał z braku alkoholu we krwi.
Gdy już wszyscy dotarli bezpiecznie do transpokoju rozpoczęło się przesyłanie, które trwało z pół godzinki. Na miejscu odnaleziono jeziorko Founderów, ale było... wyschnięte. A to dlatego, że Zmienni właśnie urządzili sobie ucztę w stołówce i spożywali podwieczorek. Cała załoga wparowała do pomieszczenia i opowiedzieli o wszystkim zebranym tam Founderom. W odpowiedzi usłyszeli tylko:
- Agnes jest dezerterką i kolaborantką Federacyjnego Ruchu Niszczenia Instytucji Charytatywnych, przez co wrogiem Fundacji Founderów. Po ostatniej ekspedycji humanitarnej na terytorium Vatańskie, gdzie straciliśmy naszego oddanego Vortę, odbiło jej i postanowiła żyć w izolacji, zdobywać władzę i judzić. - odpowiedziała Nowa Founder Leader.
- Nieźle jej odbiło... - dodał Founder z tłumu.
Ale wszystko zakończyło się dobrze. Okazało się, że Founderzy dysponują technologią destylacji zapożyczoną od Borga i wspaniałomyślnie przekazali ją Browarkowi, który ogłosił na wszystkich podprzestrzennych, że urządza secesję od Świętej Federacji Alfiańskiej. Founderzy pomogli również odnaleźć Czpiona i oddano go od razu pod sąd Linkowy. Skazany na rozlanie i rozproszenie po galaktyce będzie cierpieć za swe winy i nieskończoną żądzę posiadania nieograniczonej władzy. Potem załoga wróciła na pokład i piła długo i szczęśliwie. Niektórzy piwo, niektórzy pepsi, a jeszcze inni to i tamto... A inni w ogóle co innego.
-KONIEC-
|