Brow Trek XVII - Kamień bezprocentowców, czyli Mroczne Widmo

Autor: Maquis


Występują:
Główny Oficer Odwykowy ( Ochrony ) - A.J. or Shakaar
Wichrzyciel Komunikatywny ( tutaj jako Prorok ) - Ziemek
Widmo Pagh - Abstynentus
oraz reszta załogi USS Browarek wyjątkowo w roli epizodycznej.


AJ zbudził się z głębokiego stanu zwanego na Browarku stanem trzeźwości niższej. Po chwili uświadomił sobie że jednak otworzył już oczy o czym powiadomił go widok lekko zasuszonego pawia na suficie. A jednak prorocy pozostawili po sobie jakiś ślad - pomyślał przypominając sobie poprzednią noc spędzoną w Korytarzu, nazwaną przez niektórych Niebiańską Świątynią (chociaż na Browarku częściej nazywano ją Piwnym Rajem). Po dłuższej chwili zużytej na dokładniejsze zogniskowanie wzroku na okolicznych przedmiotach zobaczył powód swojego stanu. Zbliżył się do opakowania i odczytał napis: Napój Proroków. Odwrócił metalizowane opakowanie i przeczytał napis: z powodu nielinearności czas fermentacji piwa trwał nie więcej niż pięćdziesiąt lat. Poniżej odnalazł kolejny napis: z tej samej przyczyny czas fermentacji trwał nie mniej niż dwadzieścia lat. AJ miał już wyraźnie dość gapienia się w ten wynalazek proroków o bliżej nie ustalonej dacie fermentacji i postanowił wstać i udać się na zwyczajową, poranną detoksykację w ambulatorium. Nie było to łatwe zadanie, po chwili jednak przekonał swój mózg, że jego nogi mogą się poruszać, a nie tylko wykonywać bliżej nie sprecyzowane, spazmatyczne odruchy i wstał. Niestety jego organizm nie był nastawiony na tak duży wstrząs i Bajoranin upadł na jakże twardą podłogę.

- Komputer! Prześlij mnie do ambulatorium! - rzucił podenerwowany.
- Niemożliwe do wykonania. Nie można ustalić koordynatów celu. - odparł komputer głosem Dextera.
- Co za diabeł? - AJ był wyraźnie zdumiony reakcją komputera na polecenie.
- Żaden diabeł - ponownie odezwał się komputer głosem Dextera - nie można ustalić koordynatów ambulatorium.
- Cholera, pewnie Bartek znowu coś mieszał przy P.I.J.A.K.U. - pomyślał.
- Status! - ponownie rzucił do konsoli.

Komputer jednak nie odpowiedział.

- PIJAK!! Status! - ponownie odezwał się do konsoli, przy okazji wstając na nogi w mniej więcej pionowej pozycji. Po chwili komputer odpowiedział (znowu głosem Dextera co zaczynało być już nieco irytujące...).
- PIJAK nie istnieje!!! Jestem ABSTYNENT!!! RESISTANCE IS FUTILE!!! - odparł komputer.

Ta odpowiedź wyraźnie zbiła AJ`a z tropu. Jednak po chwili namysłu źródło tego problemu okazało się oczywiste i straszne zarazem. - PIJAK? Wytrzeźwiałeś????. Tym razem odpowiedź była dużo szybsza.

- Stan żel pakietów systemowych: sok pomidorowy:100%.

Ta odpowiedź spowodowała, że irytacja bajoranina zmieniła się w dzikie przerażenie. Po kilku minutach wpatrywania się w podłogę usianą butelkami z napojem proroków AJ postanowił działać. Najpierw udał się do destylatorni skąd miał zamiar zabrać trochę niezbędnych "części zamiennych" do PIJAKA, który pozbawiony swojej porcji alkoholu najwyraźniej zwariował i zamienił się w abstynenta działającego na sok pomidorowy. Potem miał zamiar udać się do maszynowni i przepompować "części" przez zapasowy kanał alkoholizujący do rdzenia komputera. Po wyjściu ze swojego pokoju jego oczom nie ukazał się jednak znajomy korytarz Browarka, znany ze swoich lekko przygaszonych, by nie razić w oczy, piwnych świateł. Ten korytarz był inny! Dobrze oświetlony z wykładziną na podłodze, ale niestety bez podręcznych replikatorów soku malinowego po każdej stronie. Najwyraźniej Kacpitan wprowadził czasową prohibicję. AJ postanowił nie poddawać się tak łatwo i udał się do maszynowni. Dziwiła go niesamowita wręcz cisza na całym statku. Było prawie jak po imprezie na której wszyscy wypili jakiś napój breenów. Efekt okazał się zabójczy dla załogi i wszyscy spędzili kilka dni na dealkoholizacji w ambulatorium. Teraz było podobnie. Z zapartym tchem i nieświeżymi skarpetkami AJ wszedł do destylatorni bimbrozji. W środku jednak zauważył normalny pokój astrometrii i dziwnego osobnika w ciemnym stroju, który wyglądał jak wielka rzutka do darta.

- Przepraszam kim pan jest? - odezwał się mocno zdezorientowany do postaci w czerni.
- Jestem Dart Vafel. Szukam Heńka Jolo i Łukasza Sikaj'w'wiadera. Widziałeś ich? - odezwała się postać.
- Sorry. Ale nie wydaje mi się - odparł AJ - przepraszam panie Vafel, ale czy nie widział pan może tutaj takiego, jakby to powiedzieć, wielkiego urządzenia z którego płynie bimbrozja?
- Niestety. Skończyły się materiały do jej wytwarzania więc kazałem ją usunąć. Poza tym nie smakowała mi, bo po niej ciężko mi się oddychało o tak : HHHH, HHHH.

Bajoranin stwierdził, że postać musiała bardzo przedawkować bimbrozję albo wypadła z jakiejś innej bajki.

- Dobrze. A dokąd pan ją wyniósł?
- Kazałem przerobić na wytwórnię wody mineralnej Nałęczowianka i umieściłem na jakiejś zacofanej planecie...chyba Ziemi.
- Dziękuję to ja już sobie pójdę.

AJ wyszedł na korytarz mocno zdenerwowany. Co to ma być? Jakiś alternatywny wszechświat? - pytał sam siebie. Po chwili zebrał w sobie myśli i postanowił użyć ostatniej deski ratunku - skierował swoje kroki do Dziesiątego Kiblowego. Wszedł do turbowindy i rzucił polecenie: Dziesiąty Kiblowy!! Komputer szybko odpowiedział:

- Brak miejsca docelowego.
- Komputer! Wyświetl schemat korytarzy turbowindy! - AJ postanowił dotrzeć do celu mimo komputera obdarzonego wybitnie romulańskim głosem.
- Wyświetlam! - odparł komputer.

To co zobaczył na ekranie przeszło jego najgorsze oczekiwania. To było tak niewiarygodnie straszne, że pełny opis tego zjawiska byłby za długi i spowodował by odruchy wymiotne u czytających, więc ograniczę się do prostego faktu: Na schemacie nie było Dziesiątego Kiblowego, tylko miejsce podpisane: Izba Wytrzeźwień. Zdenerwowany AJ nie był przygotowany na tak straszny cios. Padł na kolana i zaczął krzyczeć:

- Za co? Co ja takiego zrobiłem? Przestrzegałem reguł bajorańskich! Piłem napoje proroków regularnie! Ausir nie ginął z mojej ręki częściej niż raz w tygodniu!! Za co???

Nagle całe pomieszczenie turbowindy rozjarzyło się jasnym światłem i Bajoranin znalazł się na mostku. Za sobą usłyszał śmiech. Odwrócił się w kierunku podejrzanego dźwięku i zobaczył wysoką postać unoszącą się lekko nad podłogą.

- Kim, czym ty jesteś? - spytał AJ
- Jestem widmo Pagh. Nazywam się Abstynentus i moim zadaniem jest nawrócić wszystkich Bajoran na jedyny prawdziwy napój proroków jakim jest sok pomidorowy!
- A kysz! Zgiń, przepadnij! Jestem wierny tradycjom bajorańskim! Nie będę pił czegoś takiego! Od tego można zostać trwale okaleczonym umysłowo i nigdy już nie skosztować bimbrozji!!!
- Cała załoga Już się poddała mojej woli!!! Spójrz na ekran - powiedziało widmo i wskazało na główny ekran Browarka.

Na ekranie widać było salę odpraw w której zgromadzona była cała załoga. Wszyscy wyglądali na niezdrowo trzeźwych i popijali sok pomidorowy. Krańcowym obrzydzeniem było wypicie przez Kacpitana całej butelki soku pomidorowego. Jednak zamiast zwyczajowego "do dna" można było usłyszeć tylko okrzyki: Niech żyje trzeźwość! AJ musiał w tym momencie usiąść z wrażenia. Nawet w najgorszych koszmarach nie wyobrażał sobie tego co zobaczył. Za sobą usłyszał śmiech i widmo przesunęło się między ekran a fotel na którym siedział Bajoranin.

- Gotowy czy nie zostaniesz abstynentem!!! - w ręce widma pojawiła się butelka soku pomidorowego.

Zaraz potem widmo ruszyło w kierunku AJ`a, który ze strachu przed widmem nie mógł się poruszać. Jak wiadomo jego organizm składał się z 96 procent ze spirytusu, więc ewentualne zastąpienie takich życiodajnych płynów ustrojowych sokiem pomidorowym byłoby bluźnierstwem.

- Ale dlaczego właśnie ja?
- Jak zapewne wiesz widma Pagh istnieją tak długo, jak będą istnieć Bajoranie, którzy nie myją swych pach częściej niż raz w tygodniu.
- Ale ja używam dezodorantu!!!
- Ha! Trzeba było pozostać przy tradycyjnych metodach! Żaden dezodorant nie zabije widma Pach! Należysz do nas!!! - widmo wycelowało końcówką butelki w AJ`a. Nagle zatrzymało się z grymasem przerażenia na twarzy.
- Nie powstrzymasz mnie! Już za późno! - rzuciło do kogoś najwyraźniej stojącego za AJ`iem.
- Abstynentus! Ty świnio! - odpowiedział głos niewątpliwe znajomy - natychmiast rzuć tą butelkę!

AJ odwrócił głowę i zobaczył Ziemka, a za nim coś co przypominało świecącą bardzo jasnym światłem butelkę zwaną przez pewnych Bajoran "łzami proroków" (chociaż bardziej popularna nazwa to "butelka proroków").

- Nie poddawaj się AJ! - powiedział Ziemek - to wszystko to tylko iluzja, mająca na celu zrobienie z ciebie widma antyalkoholowego. W ten sam sposób Gul Dukat dołączył do widm. Przejdź przez butelkę za mną! Idź do światła!
- Nie! On należy do nas! - widmo rzuciło się na bajoranina, ale w połowie drogi zostało uderzone fioletowym promieniem i upadło na podłogę.

Z końcówki butelki trzymanej przez Ziemka ulatywał siny dym. Ty należy dodać, że ta osobista broń każdego prawdziwego proroka jest w istocie bardzo skomplikowanym urządzeniem destylatorowo-miotającym, które tylko wygląda jak butelka denaturatu.

- AJ! Przejdź przez Butelkę Proroków! Ona odstawi cię na Browarka! - Ziemek powoli zbliżał się do leżącego nieruchomo widma.

Bajoranin wstał i ruszył w kierunku butelki. Za sobą usłyszał szmer i czerwona wiązka przeleciała tuż obok niego zmieniając fotel kapitański w butelkę soku pomidorowego. Kiedy AJ się odwrócił zobaczył stojących naprzeciwko siebie Ziemka i widmo. Butelka Ziemka emitowała silną wiązkę fioletowych promieni, które uderzały w czerwoną, wysyłana przez butelkę widma zwanego Abstynentusem. Na podłodze rosła kałuża soku pomidorowego i denaturatu. Bajoranin stał za Ziemkiem podziwiając to zjawisko. Nagle z butelki (tej dużej, a nie broni) wyłonił się Kacpitan, a za nim reszta załogi. Każdy z własnym alkoholizerem nastawionym na maksimum. Wszyscy wycelowali w widmo, które zdumione patrzyło na Ziemka, który dziko się uśmiechał.

- Nie!!! Ja jestem Abstynentus! Zrobię co mi każecie, ale mnie nie alkoholizujcie! - widmo przestało emitować promień pomidorowy i rzuciło swoją "broń" na podłogę. Butelka z brzękiem uderzyła o wykładzinę i stłukła się.
- Daj nam 1000 galonów soku pomidorowego, 500 galonów wódki (w tym momencie widmo wyraźnie się skrzywiło), 50 galonów sosu Worchester i 50 kg pieprzu. Myślę, że to dość proste do wykonania jak dla ciebie. - szybko powiedział Kacpitan.
- Gotowe. Wszystko czeka na was w ładowni waszego statku. Czy zechcielibyście zostawić mnie teraz samego? - widmo spytało podejrzliwie.
- Tak. Mamy już to po co przyszliśmy. - odpowiedź kapitana wyraźnie ulżyła widmie, które rozpłynęło się w strumieniu pomidorowym i znikło.

Cała załoga przeszła przez butelkę proroków i znalazła się na Browarku. Pierwsze co zrobił AJ to podejście do replikatora i zamówienie poczwórnej porcji piwa z sokiem malinowym (drugim było skoczenie pod prysznic). Po tej jakże rozkosznej czynności udał się na odprawę na której cała załoga raczyła się Krwawą Mary. Wtedy to okazało się, że podczas popijawy w Korytarzu AJ niechcący wystawił się na działanie kamienia bezprocentów i został pochwycony przez widmo Pagh. Dopiero gdy załoga zaczęła mniej więcej widzieć ostro zauważyła brak oficera i rozpoczęła poszukiwania.

A Browarek leciał dalej w kierunku nowych przygód, gdzieś w okolicach Beerlands.

P.S.1 Napisałbym więcej, ale alkohol mi się skończył i mój mózg przestał produkować takie chore i przepojone denaturatem wizje.

P.S.2 Wszystko to ujrzałem w oparach alkoholu podczas spotkania w Legnicy, gdzieś koło północy między tym jak królowa Borga znęcała się seksualnie nad Datą, a konsumpcją romulańskiego pifka.

-KONIEC-

POWRÓT | SPIS OPOWIADAŃ

stopka.gif 2.8 KB