Brow Trek XV: Brow Trek Romulański

Autor: Matrox


Kacpitan Wódolej - Przemek zwany Nemo
Główny Beerman ( Mechanik ) - Bartek
Wichrzyciel Komunikatywny ( Komunikacyjny ) - Ziemek
Główny Oficer Alkoholizacyjny ( Taktyczny ) - Sansavi
Główny Oficer Odwykowy ( Ochrony ) - A.J. ( or Shakaar )
Nawigatorus Abstynentus ( Nawigacyjny ) - Dexter
Główny Oficer Nałogowy ( Naukowy ) - Scamp
Polewca Pokładowy ( Doradca ) - Adirm
Chief Kacus Medicus ( Medyczny ) - Norbert
Ambasadorus Urombulus ( Korpus Dyplomatyczny ) - Matrox
Kolektywus Antypijus ( Polityczny ) - King of Borg
Kadetus Niepijus (Trzeźwy Załogant ) - Ausir
Szefus Destylatorus (Szef Destylarni) - Yeto
Antyabstynentus Napalonus (Natrętny Załogant)- Tusiu
Babus zalogantus (Angel, Andzel) - Agnes
Reszta Załogi ( Załoga ) - Nie wymienieni z imienia załoganci

Wojenny statek Browarek przemierzał jak zawsze przestrzeń kosmiczną i bez żadnych skrupułów ściągał haracz z pobliskich światów w postaci alkoholu za tzw. "prawo do istnienia i ubzdryngolenia dla każdego". Niespodziewanie tym razem kilka osób pozostało trzeźwych. Ale to nie tylko jak zawsze: Dexter, KoB, Tusiu i Ausir, bo pośród powalonych oficerów stał także (na własnych nogach, bez podpórek) Matrox. Dexter (Navigatorus Abstynentus) stał jak wryty i pyta Ambasadora dlaczego? A odpowiedź była prosta. Matroxus zmienił politykę gospodarczą oraz podejście polityczne. Ot taki zwrot akcji. Wyjaśnienia przypadły trzeźwym do gustu. Jednak nikt nie wiedział jak zareagują na to pozostali, niesprawni do rozumowania w tej chwili. Tj. wszyscy wiedzieli jak zareagują, ale nikt nie dopuszczał następstw tego myślenia, bo po co sobie psuć obecną sytuację, zwłaszcza, że Matrox przejawia zapędy abstynencie tylko tymczasowo, gdyż bimber pędzony na strychu jego domu jeszcze nie dojrzał, a na kupienie gotowego naszego bohatera nie stać (tj. stać, tylko woli kolekcjonować ładnie wyglądające karty CCG - przyp. red.). Dexter, jak to Romulanin, postanowił wykorzystać nadarzającą się chwilę i przejąć jego posadę na statku (tj. Ambasadora, bo sam jest Ambasadorem i w ten sposób będzie jedynym Ambasadorem z dwoma tytułami i tak też pobije (tytułami) bliskiego jego politycznym zapędom KoB'a) i przygotował spisek razem z Tusiem oraz, zupełnie nieświadomym niebezpieczeństwa, Ausirem, który miał posłużyć jako przynęta.
Ponieważ KoB wyleciał na przegląd do najbliższego unikompleksu, Matrox został najstarszym stopniem (trzeźwym) oficerem na tym wraku i przejął dowództwo. Dexter za sterami, Tusiu za Tusiami, Ausir też tam był.
- Pi, pi, pi, pi... - odezwał się komputer.
- Co to znaczy? - zapytał Matrox.
- 3,14, 3,14, 3,14... - odpowiedział Dexter.
- Założę się, iż są to dane spektmodularne, przemieszczone w czasie współrzędnych nowostymulowanej osobliwości kwantowo-dyspozycyjnej przekształconej w pulsara radioaktywnego XIXIXXXXCL klasy, otwartego i aktywnego źródła kobalcytuganium - rzucił herezją Tusiu.
- Dziękuję - odparł głównodowodzący tym wrakiem, patrząc z przymrużeniem oka na meldującego - a co ty sądzisz, Ausirze?
- Popieram Tusia i Dextera.
- No tak... - Matrox popatrzył na niego jak na wariata - ty już lepiej nic nie mów.
- Ależ naprawdę! Porównam dane w konsoli nawigacyjno-alkoholowo-naukowej.
Ausir podszedł do pulpitu i gdy zaczął pstrykać po jego powierzchni ten eksplodował z całą siłą na biednego załoganta, którego flaczki i chrząstki kostne rozbryznęły się po całym mostku. Część nawet wpadła do turbowindy, gdyż stale niedomknięte drzwi utworzyły małą szparkę.
- Zabili Ausira! - odparł Dexter.
- Wy dranie! - dodał Matrox - następnie spojrzał na główny ekran, podobnie jak Dexter i jakby zapomnieli o wszystkim.
- Tusiu, zajmij się posprzątaniem mostka. Nie chcę, aby Kacpitan zastał go w takim stanie. Weź holodziwki i posprzątaj tu.
- Tak jest tymczasowym dowódco.
Matrox i Dexter wyszli do mesy, gdzie przeglądali karty CCG. Tymczasem Tusiu robił to co potrafi najlepiej (bynajmniej nie chodzi o sprzątanie, gdyż jak się okaże później, w ogóle nie posprzątał - za to holoprogramy trzeba było tworzyć od nowa. A przynajmniej pewne części ciała - przyp. red.).
Tak więc Dexter i Tusiu musieli zrewidować swój doskonały plan, gdyż ich przynęta -Ausir już nie wchodziła w rachubę. Postanowili sprowadzić nową, podczas gdy Matrox udał się do sexbulatorium, by powitać i zameldować o wszystkim trzeźwiącemu Kacpitanowi.

Tymczasem w ciemnym rogu pomieszczenia...
- Komputer, nawiąż kontakt z bazą gwiezdną Deep Sapce Zadupie.
- Proszę czekać.... Zrobione - odrzekł komputer.
- Tu oficer doradczy tej stacji - Agnes. Czym mogę służyć.
- Po tej stronę Dexter, nawigacyjny z Browarka. Pragnę powiadomić panią, iż rozpatrzyliśmy pozytywnie pani podanie o przyjęcie w poczet naszej załogi. Proszę się stawić na pętli przystankowej Gamma-Alfa, tam panią odbierzemy.
- Ok, już stąd spadam!
- Koniec transmisji - zameldował komputer.
- No to już jest w drodze. Szkoda, że nie wie, iż zastąpi Ausira, który miał wkrótce zginąć... - dodał Dexter. Następnie zaczął się tajemniczo brechtać z Tusiem.

Tymczasem Matrox dochodził... może inaczej... znajdował się w pobliżu sexbulatorium. Wewnątrz odnalazł trzeźwiejących członków załogi. Kacpitan był tym najbardziej "naj", gdyż starał się poznać kształty otaczających go urządzeń, dotykając ich koniuszkami palców.
- Kacpitanie, melduję, iż jesteśmy w drodze na Destilusa 4, gdzie odbierzemy cotygodniowy zapas sześciu hektolitrów afeliańskiej brandy.
- Super, Matrox. Ty to wiesz, gdzie co się znajduje. A jak super z nimi pertraktujesz. Nigdy nie zapomnę tego tekstu: "Dajcie nam kurwa, ten alkohol, albo was wystrzelimy na Marsa!!!"... He, he, he...
- Yyy.... tak dowódco, ale wówczas pertraktowałem z Ziemią i co prawda, Centralne Dowództwo w końcu nam przyznało ten alkohol, ale za to rzucili nas w te zadupione rejony.
- To nic, tu też można znaleźć coś ciekawego (ciekawego, znaczy alkohol - przyp. red.).
- Ale ja właśnie chciałem porozmawiać na temat mojej funkcji. Ja...
- Tak, wiem, należy ci się awans i podwyżka!
Niespodziewanie rozległ się dźwięk z radiowęzła:
- pri, pri, pri, pri, pri...
- Komputer, podaj rodzaj zagrożenia. - zażądał Kacpitan.
- Z lewej strony nadlatuje kosmobus - odparł komp.
- Szybko ogłosić mobilizację! Czerwony alarm, torpedy, fezery, ognia...
- Ależ Kacpitanie to tylko kosmobus. Może najpierw sprawdźmy czego chcą?
- Tak, to dobry pomysł. Udajmy się na mostek.
Wszyscy udali się na mostek, po drodze trafili na turbowindę całą we flakach.
- o kur.., to ta winda, do której wleciały flaki Ausira, że też akurat z pośród 3 tysięcy wind, komp. podstawił akurat tą. Chyba za mną nie przepada. - Powiedział Matrox idąc z tyłu za załogą, tak, że nikt go nie słyszał... po za komputerem.
- Correkt! - odparł komp.
Ale to nic, bo na mostku zastali istny burdel. Mnóstwo flaków, i jakieś roz... kwantowane holopostacie przedstawiające kobiety. W rogu leżał Tusiu. Dopiero się budził. Inni zbadali cała sprawę (oddychać, nie oddychać. Powiedzieć "A". Czy sprawa ma problemy z oddychaniem?) za pomocą instrumentów (trąbka, bębenek, puzon, fortepian). Okazało się, że jest to tylko oczekiwany przez Dexa i Tusia nowy frajer. Agnes pojawiła się na mostku w chwilę później, gdyż kapeć, słynny ze swoich zdolności chciał zgwałcić... eee... tj. _poznać ją_ osobiście.
- Witaj Agnes! Nasz statek ma tradycję, której wszyscy przestrzegamy. Codziennie przed spaniem uwalamy się w trupa. - powiedział Nemo.
- Eeee... takie coś to nic dla mnie. Czasami pijam piwko! - odparła kobieta.
- Pija piwko... He, he, he... - odparł szyderczo Sansavi.
Scamp i A.J. walali się ze śmiechu, Ziemek opierał się z bólu (wywołanego śmiechem) o konsolę naukową, a raczej to co z niej zostało (po wybuchu w Ausira - przyp. red.).
Tego samego dnia wszyscy jeszcze się uchlali, a Agnes, która chciała zaimponować załodze wypiła całą beczkę bimbru, którą znalazła w rogu magazynu. Jak się okazało napój był _mocno_ przeterminowany (to raczej żel niż płyn, dzieje się tak ze starości or something - przyp. red.). Agnes zachorowała, nawet sexnarzędzia medyczne Norberta nie ulżyły jej w cierpieniu. Wkrótce umarła ze słowami na zielonej twarzy (bynajmniej nie z tego powodu, że została zromulanizowana (choć Dex poczynił już przygotowania), a z zatrucia organizmu - przyp. red.). Tak więc powiedziała: "eegghh..." i wyzionęła ducha.
Tusiu i Dexter znów się wkurzyli, bo kolejna ofiara odeszła w niepamięć. Aby nie stracić okazji przejęcia posady (bo zbyt duży zbieg okoliczności gotów jeszcze wysadzić z siodła Dexa i Tusia) Dex porządnie zdenerwowany wyskoczył z szabelką na Matroxa i powiedział:
- Ty, albo ja! Chcę mieć twoją posadę na tym wraku!
- A bierz.
- Ryli?!?!? - rzekł zdziwiony dobrocią talshiarowca Dex.
- Tak, weź ją sobie.
- Super - odparł Dex i pobiegł do Kacpitana z poręczeniem, które otrzymał od Maxa.
Tak więc sprawa się wyjaśniła. Dex jest teraz Ambasadorusem Niepijakusem, i jak reszta załogi pozwoli - nawigatorem. Tusiu natomiast został totalnie wykorzystany przez Dexa, jak na Romulanina przystało i nic mu się nie ostało... franek.

Dwa urąbania później na mostku:
- Matroksie! - wrzasnął Dex - komputer melduje o niezidentyfikowanych jednostkach atakujących od przodu.
- Gdzie, na ekran... Nie widzę...
- No... niezupełnie... one lecą za nami, ale jak by to wyglądało gdybym powiedział od tyłu? Co by sobie czytelnicy pomyśleli?
- No tak... super! Kacpitan znów urąbany podobnie jak reszta załogi. Co ja mam teraz robić!? Przecież nie mam przeszkolenia bojowego! - zmartwił się Matrox.
- Rób to co robisz najlepiej? - zaproponował Tusiu.
- Judzić i intrygować? Pozbawiać stanowisk? - zapytał zdziwiony, a zarazem lekko podekscytowany Max (wydaje mi się, że zdziwienie było sztucznie wywołane - przyp. red.).
- Nie, dowodź tym okrętem.
- Okey! Czerwony alarm, wszyscy na stanowiska bojowe! Jabolówki i fotonówi w gotowości. Naładować fazery i destruptory jabolowe.
Na mostek zbiegli się trzeźwi oficerowi, między innymi Ausir.
Tusiu ściągnął portki i chciał już ładować fazery, gdy nagle Dex zwrócił mu uwagę, że za pomocą panelu taktycznego ładuje się broń. Tusiu podszedł do niego i zaczął go "ładować". Po kolejnej uwadze zrozumiał, że robi źle... no może nie źle, bo Browarkowicze tolerują wszystkie skrzywienia, (prawda?) tylko inaczej, niż tego wymaga sytuacja.
- Wyjść z transsexwarp, obrót o 180 stopni. Namierzyć statek flagowy, czekać na mój rozkaz.
Browarek zawrócił i podleciał do floty na pełnym impulsowym.
- Dowódco, namierzyli nas torpedami.
- Ognia!
Browarek wystrzelił dwie pary jabolówek, które doleciały do celu i rozbryzgały go na kilkanaście części. Podobnie stało się z innymi, które w zamieszaniu próbowały się przegrupować. Niestety Browarek zakończył całą sprawę i już po wszystkim zatrzymał się przy wrakach.
- Odbieram kilkadziesiąt wraków. Federacyjne sygnatury.
- Co? - powiedział sztucznie oburzony Matrox.
- Tak. to były nasze jednostki... - dodał Dex.
- Szkoda, ale przynajmniej była zabawa! - odparła Tusia.
- Co to za system?
- Wolf 359. - zameldował dumny Ausir.
- Spadamy stąd, zanim ktoś się skapnie - Niespodziewanie odparł Tusiu, który przechwycił sygnał alarmowy z Ziemi - Sir, jakiś szwed leci na Ziemię. Mamy go przechwycić.
- Nie mam na to czasu. Wyślij dwie jabolówki o zwiększonym zapasie alkoholu. Niech automatycznie wejdą w transsexwarp i go dogonią.
- Ależ panie! Zmarnujemy na nie cały zapas alkoholu, a i tak dogonią Szweda dopiero w okolicach Ziemi. Czy nie szkoda panu takiej ilości napojów.
- Może warto je zachować i spisać na straty tę planetę? - wyskoczył Ausir na środek i przedstawił swój tok myślenia. Niestety zwisający z sufitu kabel elektryczny (pozostałość po niedawnej walce - przyp. red.) dotknął go i w jednej chwili zamienił w węgiel.
- Zabili Ausira - wrzasną Dexter.
- Tak... Dranie... - dodał lekko zastanawiając się Max - Ale czy to już nie za często? Przecież to drugi raz w tym opowiadaniu... A z resztą co mnie to! Wysłać torpedy i lecimy na Kardass po Kanar!!!
Browarek wystrzelił torpedy, które od razu weszły w transsexwarp. Następnie zawrócił i poleciał przed siebie...

Ostatni zapis w dzienniku Kacpitana, sporządzony tuż przed urąbaniem brzmi:
"Dziennik Dowódcy. Data Gwiezdna zastrzeżona. Numer komórki zastrzeżony. Niniejszym na prośbę Dextera i za zgodą Matroxa przyznaję mu stanowisko Ambasadora, by mógł pertraktować o niezbędne do życia materiały dla załogi".

-END OF PROGRAM-


Jeśli ktoś miałby pytania do mnie dlaczego w tym opowiadanku tak mało osób brało czynny udział w jego tworzeniu, odpowiem, że moja wyobraźnia jest ostatnio bardzo ograniczona i stworzenie w tej chwili choćby jednej osoby, która mogłaby mówić i ruszać się spowodowałoby u mnie przepalenie obwodów transducjonalnych trzeciego stopnia.

POWRÓT | SPIS OPOWIADAŃ

stopka.gif 2.8 KB