Brow Trek Zero ( X ) - Miłe lepszego początki, czyli jak się hartowała stal
Autor: Niespodziewanka czyli ujawnione na końcu ;)))
Postacie które występują:
Kacpitan Wódolej - Przemek zwany także Nemo
Główny Beerman ( Mechanik ) - Bartek
Wichrzyciel Komunikatywny ( Of. Komunikacyjny )- Ziemek
Główny Oficer Alkoholizacyjny ( Of. Taktyczny ) - Sansavi
Główny Oficer Odwykowy ( Of. Ochrony )- A.J.
Nawigatorus Abstynentus ( Of. Nawigacyjny )- Dexter
Główny Oficer Nałogowy ( Of. Naukowy ) - Scamp
Polewca Pokładowy ( Doradca ) - Adirm
Chief Kacus Medicus ( Of. Medyczny ) - Norbert
Ambasadorus Urombulus ( Korpus Dyplomatyczny ) - Matrox
Szefus Nieznajdus (Zagubiony Szef Stoczni) - Ausir.
Opowiadanie to, choć dziesiąte z serii nosi zaszczytną nazwę Brow Trek 0 ( słownie : Zero ) ze względu na treść w której zawarte są początki istnienia USS Browarek.
- I nadaje ci imię ..... "Esmeralda" - krzyknął admirał kiedy butelka szampana leciała z impetem w kierunku
najnowszego dziecka federacji.
Obok admirała oraz gości zaproszonych do ceremonii chrzcin statku stała cała załoga w pięknych odświętnych mundurach, no może cała załoga - jeden z oficerów niejaki A.J. znajdował się w swojej kajucie, gdyż jak twierdził Kacpitan poczuł się nie dysponowany w związku z podróżą na statek, promem który przybył dwie godziny temu. A.J. spał właśnie na swojej koi zgodnie z wytycznymi floty - nie żeby się tak położył, to Ausir kierownik doku tak go ułożył kiedy A.J. zaplamił mu mundur i upadł bezwiednie u jego nóg. Nagle otrzymał potężny cios w głowę czymś twardym a jego kajutę na chwilę przeszyło zimno na domiar złego zerwał się dość silny wiatr. Otworzył oko, zdawało mu się że coś poczuł, przez chwilę wydawało mu się że mama go budzi do szkoły.- Jeju ale tu zimo, brrrrr....- rozglądał się powoli - coś tu podwiewuje - wzrok jego powędrował w kierunku dziury w ścianie - Bingo!! Załapał stół drewniany i chwiejnym krokiem podchodził do dziury aby ją zatkać, powietrze zassało stół a że A.J. nie miał sił bo był niedysponowany to puścił stół i ostatnie pięć metrów sam stół leciał w kierunku otworu po czym kiedy doleciał zatkał go (tu czytelnikowi należy się wyjaśnienie, otóż zatkał dziurę gdyż był większy, gdy był mniejszy to by nie zatkał bo dziura była by większa, a że dziura była większa niż się przyjmuje na oko, a stół był większy od AJ to stół doleciał a AJ nie wiedział co się dzieje - prosty z tego wniosek że jeśli nie p to q), (aha jeszcze jedno no więc ten stół kiedy doleciał do dziury to przylgnął do niego, a nie doleciał do niego kantem a dlaczego doleciał nie kantem - no dlatego że to by mi popsuło opowiadanie)
- Jacie ale mnie głowa boli, zawsze sobie mówię nie pij na promach - tam tak strasznie rzuca, nie pij na promach, ale mnie głowa boli - zasnął pewnie śnić będzie o Qullerach tak lubianych przez niego.
- Ja cię pierd...le, komandorze Jochambina! - zagrzmiał trochę podenerwowany admirał Riker.
- Ajajaj - Bartek jako główny mechanik, nie mógł się pohamować od konstruktywnej podpowiedzi.
- Tak admirale ? - dało się słyszeć z komunikatora admirała stojącego obok Kacpitana, który przecierał oczy ze zdumienia.
- Przyślijcie tu ekipę naprawczą z butelką szampana - admirał mówiąc do swojej asystentki odprowadzał
wzrokiem powracającą przywiązaną do sznurka butelkę szampana, która przed chwilą rozorała statek robiąc
w poszyciu kadłuba dziurę nie większą jednak od standardowego stołu używanego w gwiezdnej flocie.
- Tak jest sir ! - rzekła zziajanym głosem komandor Jochambina - złaź ze mnie ogierze - dało się jeszcze słyszeć w komunikatorze.
- Słucham pani komandor ?
- Nie, nie nic, nic jest tutaj ze mną kapitan Nemo tak się przekomarzamy - próbowała wyjaśnić Jochambina.
- A ... chyba że tak pozdrówcie kapitana - rzekł cicho admirał "co ona w sobie ma, że wszyscy się z nią przekomarzają, ani ładna ani inteligentna, może to jej nazwisko ludzie lubią przekomarzać się z dobrze urodzonymi z takim nazwiskiem miałbym też lepszy start w gwiezdnej flocie"
Dexter stał obok kapitana w pierwszym rzędzie, z rozdziawioną gębą patrzył na dziurę w kadłubie okrętu, jego uwagę przykuł jednak rozpoczynający się za jego plecami dialog Sansaviego z Gul Adrimem.
- Ta i to jest ta najnowsza nowość federacji, pancerz ablacyjny ? - Adrim rzucał okiem z za pleców Dextera.
- Gulu, nie można mówić najnowsza nowość, taka abstrakcyjna forma wypowiedzi potocznej jest nie
odpowiednia.
- Dlaczego nie, jeśli wypływa ona z głębi imperatywnego moralnego niepokoju, to tak - upierał się Adrim.
- Tak ale zastosowana przez ciebie przerzutka paraboliczna w połączeniu z wynikiem prologu twojego komunikatu językowego nie ma sensu !
- Co ty mi tu imputujesz ?
- Ja ci nic nie imputuje bo ja nie wiem co to znaczy ale ...
- ... ale, mówicie jak greccy filozofowie - wtrącił się Matrox
- Tak taki Arystoteles, ten to miał łeb - Sansavi zamyślił się.
- No podobno greccy filozofowie to robili imprezy ! - zaznaczył Norbert.
- Podobno ten Arystoteles to ojciec ziemskiej filozofii podobno jesteście jakby jego następcami - Matrox jako Romulańczyk czytał na zajęciach w-f o innych rasach (tu chciałem powiedzieć że Matrox miał zwolnienie z w-f z powodu innej fryzury i mało spiczastych uszu, dlatego zawsze siedział w koziej ławce i miał zwolnienie z w-f na którym czytał takie dyrdymały).
- Jakie tam imprezy podobno Arystoteles był łyżwą - Adrim odciął się Norbertowi.
- Kim ?
- No znaczy się pedałem !
- To znaczy że jako następcy Arystotelesa ... - Norbert próbował wyciągnąć wnioski z tej całej dyskusji.
- Wszyscy ziemianie to pedały !! - wyprzedził go błyskotliwy jak zawsze Matrox.
- Jeju przecież ja mówiłem o pancerzu ablacyjnym - rzekł zrozpaczony Gul, któremu nie spodobały się zbyt daleko idące wnioski wyciągnięte przez załogę na skutek obserwacji dziury i jego wypowiedzi.
- Jest !!! - krzyknął przerywając myśli admirała i dyskusje za plecami Ziemek, który w gwałtownym podskoku złapał powracającą butelkę.
- Coś ona jakaś taka inna, i dlaczego szampan się w niej zamroził - rzekł Ziemek - stawiając butelkę koło admirała.
- Nie wiem, nie znam się na winach może to nisko zmrażający się szampan - odparował admirał ściągnął z szyjki szampana sznurek - wezmę go do swojego biura wypijemy go z Jochambiną.
- Wy dostaniecie drugi - ale gości nie możemy już przetrzymywać - kapitanie za godzinę przybędzie ekipa z drugą butelką puknijcie w statek i czekajcie na Scampa, on będzie tu jutro.
- Tak jest admirale, jak to mówią "guten apetit z tym szampanem".
- Dziękuję jesteście wolni - podali sobie ręce poczym admirał wraz z gośćmi zaczęli udawać się to do centrum handlowego znajdującego się w środku zamieszkiwalnego modułu doku to do kafejki to do WC żeby zrobić kupę... or something.
- Ja też dziękuję , idziemy panowie co tak będziemy tu sami stać - rozpromieniony Kacpitan odwrócił się do załogi.
- Trzeba zrobić wieczorek zapoznawczy - Dexter miał oczywiści na uwadze wieczorek zapoznawczy połączony ze śniadaniem zapoznawczym, ale nie wspomniał o tym gdyż wiedział że wszyscy to wiedzą.
Zasiedli za stołem w ruch poszły talerze, miski, kociołki, szklanki i kieliszki a nawet jeden hełm na stole był jeden napój ale pito go różnie w zależności czym kto chciał. Pierwszy odezwał się kapitan (było to po około 4 kolejce).
- Ghmm, ghmm.... chciałbym abyście opowiedzieli coś o sobie tak abyśmy się dobrze poznali - wiecie takie co kto robił jaki ma ulubiony napój i dlaczego lubi piwo - zacznę od siebie jak zapewne się domyślacie jestem tutaj Kacpitanem pochodzę z planety Brawo Alfa 137.
- Aaaaa, nie znam - Gul Adrim faktycznie bardziej interesował się opróżnianiem swojego naczynia, choć od czasu do czasu zabierał głos.
- Tak jak pewnie wszyscy - kapitan powlókł nieco mętnym już wzrokiem po załodze - to tajna i nie należąca do federacji planeta o charakterystycznym nastawieniu do wysokości obywateli. Zasada jest prosta - kierownik planety musi mieć 1.90 wzrostu, 1.80 potrzebne jest aby sprawować ważny urząd w państwie, 1.70 aby posiadać swoje włości,1.60 gwarantuje prawo głosu w wyborach do parlamentu, przy 1.50 trzeba mieć specjalne upoważnienie z urzędu aby być pełnoprawnym obywatelem planety ...
- Czyli - Ziemek zmierzył Kacpitana - przy twoim wzroście rodzice musieli starać się abyś w ogóle mógł żyć.
- No tak, jest to spowodowane przesadną wiarą w to że im wyższy mężczyzna tym mniejszy popęd do kobiet a u nas na planecie kobieta to deficytowy towar.
- Inaczej mówiąc niscy mężczyźni mogli by zabryzgać planetę - mechanik włączył się na chwilkę w dyskusję.
- Eee... Kacpitanie nie martw się mam taki płyn w ambulatorium, po wypiciu rośnie "to i owo" - Norbert znał się na nowoczesnej medycynie.
- Ooooo !!, mówisz to i owo, ja też bym był zainteresowany - Matrox wychylając się z za butelki, mrugnął znacząco w kierunku Norberta.
Wtem do pokoju narad wszedł Ausir
- Przepraszam chyba zabłądziłem, czy mógłby mi ktoś wskazać drogę do śluzy, nie mogę za cholerę jej znaleźć.
- My też nie wiemy spróbuj poszukać jeszcze raz, w końcu jesteśmy tu pierwszy dzień - Sansavi odparł w kierunku Ausira.
- Dzięki za pomoc - wymamrotał Ausir - poszukam - dodając do siebie - gdzie te pieprzone wyjście.
- Tak moją historyjkę znacie , kto następny - kapitan odezwał się do załogi patrząc jednak na wychodzącego Ausira - Nie może znaleźć wyjścia, inteligentny nadałby się do załogi !
- To może ja, jestem mechanikiem na naszym statku, posiadam rozległą wiedzę techniczną. Na Ziemi pracowałem w fabryce .... paliwa rakietowego, tak to była fabryka paliwa rakietowego.
- No tak mam na podaniu o przyjęcie- rzekł Kacpitan - przyznam się że to zadecydowało o przyjęciu cię na głównego mechanika. Podobno byłeś tam głównym testerem. Jak nazywała się ta fabryka - nie mogę za cholerę znaleźć tego w twojej kartotece.
Bartek troszkę zbity z pantałyku odszepnął:
- "Polmos" Siedlce - jestem z tej fabryki bardzo dumny
- A czym konkretnie się ta fabryka zajmowała ?
- Przechwycone kontrabandy Ferengich ze słabo oczyszczonymi wód... orami i innymi al ... dechydami, były u nas raktyfikowane i zamieniane na wysokiej klasy sp.... alinowe paliwo ! Ja zajmowałem się tam testowaniem wyrobów finalnych - wiecie czy dobrze sma... ruje silnik, ma odpowiedni zapa... s kurczliwości, jak zachowa się po dodaniu lodu, no i jeszcze pomiar promili itp.
- Acha, jednym słowem bardzo odpowiedzialna praca - rzekł Ziemek - grunt to dobry mechanik na okręcie.
- No, jestem dumny ze swojej pracy robiłem wszystko najlepiej jak mogłem i wkładałem w to zajęcie całe swoje serce, przepraszam musze do kibelka - na zakończenie rzekł Bartek po czym skierował się do WC-ta, który o dziwo na statku tej klasy okrętów federacji znajdował się na okręcie.
Na innych okrętach - jak chodziły pogłoski - do załatwiania potrzeb fizjologicznych - wykorzystywano transporter zwany inaczej teleporterem. Był to patent jednego z profesorów federacji. Patent był prosty: Każdy kto chciał "iść za potrzebą" wzywał przesyłownie i był przenoszony - rozpoczynał ze swoimi fekaliami a pół metra dalej - gdzie przesyłownia go przenosiła stawał bez produktów przemiany materii. Wszystko działo się w trakcie przenosin był odseparowany od swoich fekalii one zaś były przenoszone za burtę statku. Zawsze za burtę - ewentualnie za rufę nigdy z przodu !! mogły by uszkodzić "screena" na mostku !Po drodze spotkał Ausira, który pytał się go jak dojść do wyjścia ale Bartek nie powiedział mu.
Tymczasem w pokoju narad zabrał głos Matrox:
- Skąd ja się tu wziąłem - rozglądnął się po twarzach poczciwiej załogi statku, no może nie poczciwej, może zalanej załogi statku - ja byłem dyrektorem marketingu wytworni cegieł na Romulusie, sprzedaż szła słabo więc chciałem wprowadzić jakąś nowość aby zwiększyć sprzedaż. Wymyśliłem nawet niezły pomysł , aby więźniowie za karę nosili cegły, ale komuś się to nie spodobało i zostałem awansowany w dół.
Matrox tak zręcznie machał rękami, gestykulując podczas swojej opowieści, że załoga przeniosła się w miejsce o którym opowiadał:
- Komandorze Matrox - rzekł brygadzista do robotnika biegnącego z taczką w kierunku miejsca składowania cegieł.
- Tak szefie !
- Czego wy kur...a biegacie cały dzień z pustą taczką ???
- A bo szefie taki zapierdziel, że nie mam czasu jej załadować.
Załoga powróciła ze zbiorowej halucynacji do miejsca biby.
- No a później to już z górki, wywalili mnie z fabryki i ... co miałem robić zaciągnąłem się do gwiezdnej floty, na Romulusie ciężko by mi było znaleźć jakąś inna pracę.
- Tak czy siak, przyda się nam taki facet, pracowity i niebojący się roboty - rzekł Kacpitan otwierając "na łokieć" nową butelkę "Czystej" -wody mineralnej.
Wtem wpadł Bartek
- Łaaaaaa - dało się słyszeć nie żeby szmer, bardziej wrzask mechanika.
- Co ty Bartek kupę w spodnie zrobiłeś, nie zdążyłeś do kibla ?? - wycedził Ziemek trzymają w ustach zmiętoszonego peta.
- Może ze strachu ! Ausir cię wystraszył - rzekł Kacpitan - błąka się tu bo nie może znaleźć wyjścia?
- Nie przecież jakbym popuścił to bym miał wypchane z tyłu a nie z przodu ! - Bartek pokazał rękami na swoje krocze.
- No to co ci się stało ??
- Wypiłem ten napój o którym mówił Norbert, Przemkowi wiecie ten od którego rośnie "to i owo" i urosło mi "to" - Bartek pokazywał swoimi drżącymi rękoma "to miejsce" - teraz mam jakieś 60 cm ! Ja chodzić nie mogę !! Chciałem żebym ogólnie podrósł ! Łeeee...
- Bartek - rzekł spokojnie rzekł Norbert nieustannie nalewając Sansaviemu do szklanki - a ile wypiłeś tego napoju, no wiesz tego na "to i owo".
- Trochę się bałem więc wypiłem pół !
- No to co się dziwisz, że tylko ci tylko "to" urosło !
- Jeju co ja mam robić ! ??
- Idź do gabinetu i znajdź fioletową fiolkę, wypij do dna i eliksir przestanie działać.
Bartek próbował wybiec potknął się jednak wyrżnął głową w ścianę i mówiąc: Nikt nie mówił że będzie letko -wyczołgał się z pokoju. Spotkał go Ausir i na pytanie jak znaleźć wyjście usłyszał tylko "Spier....j nie widzisz że cierpię"
Poruszeni biesiadnicy zaczęli z cicha dyskutować.
- Tak się panowie zastanawiam ten A.J. śpi i śpi my się przedstawiamy a on śpi, wiecie coś na jego temat ? - spytał Kapitan.
- Ja mam w pliku medycznym, jedynie to że urodził się w 77 ! - odrzekł Norbert
- Z wyglądu pół Bajoranin, pół Klingon, pół Ziemianin - Dexter wyjawił oblicza matematyki Romulańskiej.
- Nie za dużo tych połówek ?
- A wiecie co on zrobił ? - Kacpitan miał głowę na karku, tylko on wiedział co zrobił A.J. - przyleciał tu na takim kacu że wypił szampana i co gorsza po wszystkim wysikał się do butelki !
- No to wszystko wiemy, dlatego szampan zamarzł i rozpieprzył burtę w statku !
- Eee tam teraz moja kolei, jak wiecie jestem Dexter
- No to wiemy !
- No to dobrze, zaciągnąłem się na wasz statek aby poznać sex galaktyczny, na statkach Romulańskich sex jest zakazany, natomiast eksploracja jest wpisana w karty Federacji różowymi literami !
- To co ? Nie miałeś jeszcze żadnej baby ?? - Ziemek odstawił od ust kieliszek w jego oku pojawiła się łza.
- Miałem narzeczoną! Jedną ale mnie rzuciła.
- Za co ? - teraz Ziemek mógł wychylić kielona.
- No wiecie miałem wtedy nie wiele lat kiedy się bliżej poznaliśmy zaproponowałem jej małe "bzykanie".
- Niech zgadnę, zaczęła bzykać ? - wtrącił Sansavi.
- Kurde nie, no nie przerywaj, ja tu mowie o swoim dramacie - Dexter był nie pocieszony skierował się do wszystkich - mówię jej nieśmiało żebym sobie pofiglował, a ona jak nie skoczy na mnie. Trochę się onieśmieliłem i mówię jej: "słoneczko moje ty jedyne ja nie robiłem tego jeszcze" a ona na to "znaczy nie masz wprawy ?"
- I co ?
- I nic powiedziałem jej " że wprawę mam bo dużo sam trenowałem" i mnie rzuciła ! - Dexter otarł policzki widać było że go to dużo kosztowało.
- Eeeee ... każdy w swoim życiu jakieś rękodzieło popełnił - próbował rozluźnić atmosferę Norbert wyciągając ręcznie zdobiony breloczek - w końcu ciekawość jest naturą humanoidów - zakończył.
- No niby tak, ważne jest tylko żeby nie robić "Cepelii", bo można nabawić się kurzajek - Ziemek beknął cicho, oznaczało to że impreza się rozkręca..
- Dobra, dobra nie filozujcie - zakazał Kacpitan - ciekaw jestem co mam nam do powiedzenia Sansavi.
- Żartuje panowie - ja po prostu jestem sexoholikiem - co na drzewo nie ucieknie jest moje - ale was nabrałem -hi,hi - gdzie mam szukać nowych przygód jak nie w galaktyce co ? - zakończył Dex.
- No a nie wystarczy ci Romulus ?
- Już nie ! wszystko na Romulusie przewinęło się przez moje ręce - rzekł Dexter śmiejąc się przy tym wesoło.
- A kto w galaktyce jest najlepszy w te klocki Dexie ? - zapytał Sansavi.
- Moim skromnym zdaniem kapitan USS "Burger" niejaka Agnes - rzekł Dexter - a ile potrafi wypić !
- Nadałaby się - wzruszył ramionami Kacpitan po czym nastała dwusekundowa cisza...
- No co ja wam mogę powiedzieć - Sansavi został lekko zaskoczony - jak widać byłem niegdyś w Kolektywie Borg.
- I co ci się stało - Matrox był bardzo ciekaw dalszej historii.
Gul wstał podszedł do Sansaviego, zaczął mu się przyglądać, w tym czasie wrócił Bartek któremu pomogła druga mikstura Norberta.
- Wiecie byłem w Kolektywie Borg - po pijaku Sansavi czasem się powtarzał - spokojny człon zajmujący się pędzeniem bimbrozji i przetwarzaniem jej na te zielone promienie którymi Borg strzela. Pewnego pięknego dnia szedłem sobie po pokładzie kiedy oberwałem w czachę... kiedy się obudziłem ... zobaczyłem ją !!! Sansavi zaczynał nieco bełkotać.
- I co, i co - Dexter oblał się pepsi z emocji.
- Kogo zobaczyłeś ??? - Norbert wydawał się być bardzo ciekawy. I oczywiście pijany.
- To była 7z9 !!! Byłem na USS Voyager ... chcieli mnie porwać, aby się dowiedzieć czegoś o naszym uzbrojeniu... zaczęli na mnie eksperymentować , próbowali odłączyć od kolektywu - w tym momencie Sansavi musiał sobie strzelić kielonka na uspokojenie.
- O rany co ci robili - Adirm polał Sansaviemu kolejnego.
- Na szczęście 7z9 mi pomogła - Sansavi rozpromieniał na myśl o niej - Wiecie kiedy pozwolili mi się szwendać po okręcie przypadkowo wlazłem do pracowni astrometrii... no i ... wiecie... potem wszystko potoczyło się szybko... wiecie... ale było fajnie - opowiadający zaczął się bardzo obleśnie uśmiechać.
- Wiemy , wiemy - Kacpitan oblizywał się na myśl o 7z9.
- No i w efekcie siedem pomogła mi zwiać z tego cholernego okrętu... całe szczęście bo kapitan Dżejnłejowa wprowadziła pełną abstynencje !!!Moje nanosondy bez alkoholu nie mogą działać... porwałem jakiegoś "Trójkątnego Latacza" zainstalowałem cewkę transdescentalną i znalazłem się w tutaj... brakuje mi tylko JEJ - Sansavi wyglądał na zdołowanego. Doła powiększał jeszcze pity w tym momencie Spirytus Rojal.
- Nie martw się postaramy się JĄ znaleźć przy okazji naszych podróży -Kacpitan po pijaku często składał różne głupie przyrzeczenia a potem oczywiście nic nie pamiętał.
Tymczasem inny człon przebywał w sześcianie Borg nr 10263 z 007 zgłoś się.
- Kinguś mój słodki członie - rzekła królowa do King of Borga - powiedz mi dlaczego wciąż się tak upierasz? Masz wszystko, masz mnie, awansowałam cię, dlaczego ty jesteś taki uparty ??
- Królowo ja po prostu tego nie lubię - powiedział KoB podciągając spodnie i wstając z łóżka - muszę naoliwić swoją penetratorkę bo mam z nią pewne problemy.
- Kinguś - zdenerwowany głoś królowej dał znać że zaczyna się irytować - Kinguś nie zapomnij, JA tu rządzę !
- Ty tu rządzisz, czy jesteś żądzą ? - King zapiął pasek.
- Proszę cię, wiesz że kolektyw jest silny - powiedziała Królowa przytulając się do torsu Kinga - dlatego tylko że robimy wszystko razem!
- No ale czasami robimy to tylko we dwoje - zwodził KoB.
- Czasami tak ale cichaczem ! Wiesz , że Borg istnieje dzięki asymilacji i przyjmowaniu tego co najlepsze.
- Dla jednego najlepsze dla drugiego mniej lepsze, przypominam ci że jeszcze do tej pory boli mnie język!
- King ! Ja ci mówię o asymilacji USS "Vistula" i o nowych członach Kowalskim i Nowaku !!!
- A... to ty o tym ! - King był czasami słabo jarzący - jeśli o to ci chodzi to próbowałem ale mi nie smakuje, po za tym nie wiem czy to dobry pomysł aby w modułach regeneracyjnych były montowane destylatornie i żeby każdy człon nosił ze sobą przenośną piersiówkę z bimbrozją!
- No teraz to przegiąłeś ! Jeśli nie chcesz podporządkować się nowym porządkom to jako pierwszy człon Borga będziesz musiał opuścić kolektyw !
- Ja bardzo przepraszam, że się wtrącam - powiedział Sansavi - ale to nie logiczne podporządkować się porządkom !
- Sio !! - królowa machnęła na Sansaviego, który zniknął w trymiga.
- Skoro mówisz, że muszę opuścić kolektyw to trudno, widać takie moje przeznaczenie, będę tułał się po
galaktyce, skoro mnie nie kochasz - KoB zaczął rozglądać się po pomieszczeniu - będzie mi brakować tego
kwadraciaka.
- Kocham cię i będę tęskniła ale Borg musi być twardy ! - odprowadzając wzrokiem KoB-a królowa wyszeptała jeszcze to zdanie - nie zapomnij tylko zdać swoich czułków do magazynu są zbyt cenne aby ci je darować !
King zatrzasnął za sobą drzwi, wystawił tylko język i poszedł w kierunku magazynu aby oddać czułki.
- Ja przepraszam ! Tak do pana mówię, do pana z tymi czułkami, czy mógłby mi pan powiedzieć gdzie tu kurde jest wyjście - błagalnym głosem powiedział Ausir do KoB-a - zabłądziłem.
-
- A spadaj nie powiem ci, nie widzisz, że mnie wywalili, idę oddać czułki do magazynu, ach, nie będę już nigdy członem!
Po dwóch dniach i po podpisaniu obiegówki King of Borg został wydalony ze społeczności Borg i rozpoczął swoją tułaczkę po galaktyce.
Jakby nieświadomi galaktycznej rozpaczy Kinga Bartek, który powrócił i było z nim wszystko oki, zasnął przy stole, co skwapliwie wykorzystał Gul sprawdzając odruchy warunkowe człowieka występujące a to przy przypalaniu petem ręki a to przy uderzeniu szklanką w dyńkę mechanika. Zauważył to Kacpitan, który nie mogąc na to patrzeć zapytał wprost:
- Gulu a ty skąd się tu wziąłeś ?
- No więc ja byłem aktorem !
- Aktorem, nigdy o tobie nie słyszałem - spostrzegł Matrox wracający właśnie z toalety. Mundur jego nie stanowił już idealnie czystego uniformu, widać zaszkodziły mu dżojnty, którymi częstował go Beerman póki nie zasnął. Wycierając mankietem usta Matrox powiedział:
- Trochę na w-fach oglądałem filmy z Kardasji nigdy cię nie widziałem
- A jakie filmy oglądałeś - Ziemek jednym palcem otworzył sobie oko, było mocno przekrwione, drugie bezwiednie spało.
- No oczywiście dramaty polityczno-ekonomiczne oraz... - tu Matrox nie mógł się pohamować, gdyż w tej chwili Norbert nalał mu Quoniaka - Zdrowie tych co na morzu !, ... oraz epopeje kryminalno-wyimaginowane
- Ciekawe, inteligent ! - Kacpitan spoglądał na plakat 7 z 9 - Norbert nie mógł byś jej ożywić ?
- Nie ! ale mogę zrobić ci gumowy dmuchany duplikat!
- Stanowczo protestuje - wybełkotał Sansavi - To moja panienka i zostawcie ją w spokoju zboczeńce jedne !!!
- Przepraszam ale ja się nie wtrącałem jak wy się przedstawialiście ! no więc ja grałem w fajnych serialach obyczajowych, rekordy oglądalności ! po 1600 odcinków było.
- Oooo!!!
- No na przykład taki "Moda na sukces w Kaście Obsydianowej" albo "Panna dziedziczka Kardas" czy też "W kamiennym kręgu Bajo" to są tytuły!
- Tak a słyszałeś o filmie historycznym "Star Trep" ? - Ziemek starał się nie spaść z krzesła
- Słyszałem ale to nie to co np. "Klan Gul Dukata" ! Twój film nie zawiera żadnej akcji, fabuły, treści !!! Dlatego gospodynie domowe na Bajo, górnicy na Kardas 6, dresiarze ze stadionu X-lecia woleli oglądać
moje seriale! A nie jakąś kichę!
- No to czegoś tu nie rozumiem, byłeś u szczytu sławy a zrezygnowałeś z niej ? - Kacpitan z trudem polewał, w butelce nie było już dużo przeźroczystego napoju.
- Zrezygnowałem !!! za dużo sławy ! a poza tym słyszeliście o przewrocie na Kardas, no wiecie upadek kasty i dowództwa ?
- Słyszeliśmy !
- No właśnie wszyscy oni byli stałymi fanami seriali w których grałem -rzekł smutno Gul Adrim - pewnego dnia przybyliśmy na skromny poczęstunek z okazji 2000 odcinka najnowszego serialu.
- I...
- I schlaliśmy się wszyscy tzn. ja i wszyscy najważniejsi oficerowie Kardas - wykorzystali to nasi oponenci i cywile przejęli władze.
- Ale, ale my znamy inny bieg wydarzeń ? - Norbert poklepywał Ziemka który właśnie zasnął
- No a co mieli powiedzieć ? że na skutek libacji alkoholowej kasta utraciła władze ??? Co ?
- No to ustalmy jedno, na pewno nie był to wpływ alkoholu, jak mówią "alkohol krzepi" - Przemek próbował wycisnąć ostatnie kropelki z ostatniej butelki - ambitne seriale też nie mogły wpłynąć na rządzących - dedukował Przemek - kto polewał ?
- Ja ! - odrzekł z romulańskim akcentem Matrox pracowałem jako kelner.
Przemek upuścił butelkę ta spadła na stół i rozbiła się.
- Kur...a ostatnia to była - Adrim nie cieszył się bardzo.
- Dobra zawaliłem - Przemek podniósł ręce w geście podania - Czas na pierwszy rozkaz ! Zwrócił się do załogi:
- Dexter z Matroxem weźmiecie prom i podlecicie do Ferengich sprzedajcie im go za kilka skrzynek - tu odwrócił się do ciebie czytelniku - wody mineralnej - po czym w stronę Matroxa i Dextera rzekł szybko - wódy of course !!
- Tak jest kapitanie może pan na nas liczyć ! - Matrox był pełen wigoru wiedział że po drodze obali jedną butelkę.
- Zapytajcie o Brunta to mój kolega - zresztą znamy się z konwentu zawołał będący w siódmym niebie Ziemek - on wam da przyzwoitą cenę.
- Tak ! jak na Ferengijczyka - dodał Norbert - to jest niczego sobie, zawsze można u niego co nie co załatwić.
- Dobra panowie, podczas nieobecności naszych przemiłych kompanów, choć młodych i rekrutujących Romulan, my wybierzemy się na promenadę doku i ochrzcimy wreszcie nasz statek - Kacpitan wstał i kazał podać środki trzeźwiące załogantom którzy posnęli.
Norbert skwapliwie podskoczył do śpiących załogantów chuchnął im a oni wstali i poszli za nim. Idąc korytarzem spotkali Ausira:
- Przepraszam panowie nie wiecie którędy do wyjścia ? - zapytał.
- Właśnie stamtąd idziemy idź tam - Kacpitan wskazał kierunek przeciwny ale nikt się nie zastanawiał dlaczego.
Ausir pobiegł szybko.
- Dobry jest ten gościu, jeszcze nie znalazł wyjścia, przyda się nam panowie - rzekł kapitan i ruszyli dalej.
- Ziemek a ty skąd się tu wziąłeś ?
- Ja, ja byłem a właściwie jestem Istotą Zamieszkującą Bajorański Korytarz Podprzestrzenny ! W skrócie IZBKP.
- Eee, to szyszka jesteś - Sansavi dłubiąc w uchu odezwał się do Ziemka.
- Byłem, bo zostałem wywalony za pędzenie piwa z wykorzystaniem fluktuacji kwantowo - czasowo -przestrzennych. A właściwie za tworzenie bąbelków w piwie Proroków.
- To znaczy że co, że prorocy piją piwo bez bąbelków ? - Przemek przystanął na chwilę a w chwilę po tym wszyscy inni. Wykorzystał to Beerman:
- Blleeeeeee - dało się słyszeć, Beerman stojąc oparty o ścianę walczył z ostatnimi łykami swoich wymiotów.
- Tak piją piwo bez bąbelków i w dodatku bez soku malinowego ! - rzekł Ziemek spoglądając na Beermana rzekł do niego matczynie - Bartuś uważaj na nogawki !
- Okropność jak takie stworzenia mogą istnieć w galaktyce !
- Zaraz, zaraz czy wszystko w galaktyce kręci się wokół alkoholu ? - zapytał Norbert
- Tak i to jest ostateczna teoria wszechświata, grecy myśleli że wokół Słońca, potem ludzkość myślała przez tego z banknotu 1000 zł że wokół Ziemi a odpowiedź jest jedna wokół alkoholu, kasy i dup ! - Przemek nie zmrużył nawet oka wyjaśniając załodze największą definicję Wszechświata.
Wyszli z okrętu.
- Ziemku przywiąż tą butelkę do sznurka i ochrzcij nasz statek - zawołał Kacpitan wyciągając butelkę szampana ze swojej cholewki - tylko jej nie wypij zaraz będzie tu Dexter z Matroxem oni będą mieli wszystko co nam trzeba!
- Oki szefie - Ziemek szybko przywiązał butelkę - nadaje ci imię "E..... - zastanowił się chwile.
- E ... , pierdo..e to kapitanie , nadaję ci imię "Browarek" - krzyknął puszczając butelkę w stronę okrętu. Butelka z impetem walnęła o burtę okrętu.
- Hura ! nareszcie nasz okręt ma nazwę - krzyknął Gul - oczywiście tamten chrzest jest nie ważny, w końcu butelka się nie rozbiła?
- Oczywiście że nie jest ważny ! - rzekł rozpromieniony Kacpitan, widać było że kamień spadł mu z nerek.
- Norbert a ty skąd się tu kurna chata wziąłeś.
- O to długa historia - rzekł Norbert i idąc za przykładem Matroxa przeniósł wszystkich Browarkowców do swojego opowiadania:
- Szefie, coś nie tak nie idzie nam tak jak planowaliśmy - rzekł facet w jasnym kitlu.
- Jak to wam nie idzie ? - facet w marynarce był mocno podenerwowany - widzisz te drzwi tam siedzą jego rodzice!
- No nie wiem zastosowaliśmy wszystkie procedury bezpieczeństwa i proszę popatrzeć co nam wyszło !
Oczom szefa ukazał się młody chłopak !
- Co wy kurde, co on ma taki długi nos, czego on jest taki jakiś jakby go ktoś dechą walnął mieliście go poprawić genetycznie a nie spartolić, wiecie ile kasy wyłożyli jego starzy?
- No właśnie nie wiemy ? może się komputer pomylił. Szefie co robić wg komputera jego inteligencja jest na poziomie szympansa!
- Zaraz, zaraz nie wpadajmy w panikę, macie wzorzec genetyczny tego chłopaka, no jak mu tam tego Juliana Bashira ? - facet w garniturze przeczytał z kartki.
- Mamy to standard najpierw robimy mu testy i pobieramy wzorzec.
- Oki to zróbcie tak wrzucicie na trojce klonowanie Julka a potem go poprawcie tylko tym razem nie spieprzcie, błagam !
- Dobra szefie a z tym co ? - facet w kitlu pokazał palem na szpetnego młodziacha - do piachu ?
- Nie ! Zróbcie tak zaraz podeśle wam lewe papiery od tej chwili ma na imię Norbert i ani mru mru!
- Dobra! A co z tą inteligencją ?
- Cos tam zróbcie tylko nic nie pogarszajcie, proszę !!!
Zamglone wspomnienia Norberta rozproszyły się załoga znów stała obok Browarka!
- A skąd ty to wiesz Norbercie? - zapytał Sansavi.
- Dowiedziałem się na seansie hipnotycznym kiedy leczyłem się z nałogu drapania się po głowie - odparował Norbert.
- Norbuś nie martw się jakoś to będzie ! - próbował pocieszać go Bartek.
- Dzięki Bartku wiedziałem że mogę na ciebie liczyć.
- Tylko mam jedno pytanie - kontynuował Bartek - czy tą inteligencje to ci trochę podrasowali ? Wiesz nie żebym się czepiał ale w końcu jesteś lekarzem i będziesz nas leczył.
- Tego nie wiem zawsze budziłem się podczas tego pytania kiedy zadawał mi go terapeuta.
- Dziwne - skomentowała to Kacpitan - w każdym razie witamy !
Załoga miała już się rozejść kiedy pojawił się jakiś facet
- Przepraszam panowie, mam pytanie poszukuje statku kosmicznego, który miał jutro odbić z tego doku - Scamp rozglądał się i widząc lekko pijanych załogantów USS "Browarek" dodał - przepraszam chyba się pomyliłem.
- A na jaki statek pan został zamustrowany ? - zapytał Norbert.
- Na USS "Esmeralda", strasznie głupie imię jeśli mogę wam powiedzieć.
- I już go lubię - szepnął na ucho Gulowi Przemek.
- Skąd pan jesteś ? - Ziemek nie chciał przyglądać się całemu zajściu.
- Ja jestem z federacyjnego ośrodka osób uzależnionych od alkoholu, mam się zgłosić na ten statek aby kontynuować swój program odwykowy - Scamp wyjawił swój sekret.
- Miętówka panie Bartku - Kacpitan wystawił rękę do Beermana.
- Co ?
- Daj mi gumę miętową przecież nie mogę go tak powitać!
- Aaa - Bartek podał gumę Kacpitanowi, ten szybko wsadził ją do ust i podszedł do Scampa.
- To my jesteśmy załogą tego okrętu, co prawda statek już się tak nie nazywa ,ale witaj czekaliśmy na ciebie całe popołudnie, miałeś pojawić się jutro - Kacpitan szybko żując gumę chuchnął Scampowi w twarz czystą miętą.
- A jak się nazywa ten statek myślałem ze "Esmeralda" ?
- O tym później zapraszamy do stołu - Ziemek kątem oka zauważył powracających ze skrzynkami Matroxa i Dextera.
- Macie wszystko ?
- Mamy ! i w dodatku zostały nam jeszcze dwa promy!
- Trzeba o czymś pomyśleć bo i te dwa nam na długo nie wystarczą - zauważył Norbert - może uda się nam coś zrobić we własnym zakresie, w końcu Scamp powinien się trochę na tych rzeczach znać.
- Co ? Ja się na niczym nie znam, no za wyjątkiem pędzenia bimbrozji - jąkając się Scamp szedł pod ramieniem Kacpitana, który objął go ojcowskim uchwytem.
- I oto chodzi mój drogi przyjacielu - zakończył Kacpitan
- A co robiłeś przed piciem i pędzeniem bimbrozji ??? - Kacpitan chciał dowiedzieć się czegoś więcej.
- Byłem oficerem naukowym na USS "Krafensznik", ale wywalili mnie po tym jak po moich eksperymentach z genami i mózgiem. Okazało się że pies kapitana jest mądrzejszy od niego. Zostawili mnie z tym psem na jakiejś planecie. Nauczył mnie pędzić bimber. Niestety potem z braku składników musiałem przerobić i jego.
- Uuuuu.. to jesteś doświadczonym oficerem, tacy będą nam potrzebni - Kacpitan niewymownie się cieszył.
Weszli na statek. Na ich drodze stał niepewnie A.J.
- Siemacie panowie jestem A.J., przepraszam za szampana ale strasznie chciało mi się pić - rzekł A.J. - poza tym tak na marginesie straszne tu przeciągi.
- Nie ma sprawy A.J., nawet nie wiesz ale dzięki tobie nasz statek jest teraz fruwającą fortecą, bo o statku decyduje morale załogi a teraz jest ono bardzo wysokie - Kacpitan nie krył radości - wiecie jesteście najlepszą załogą jaką można sobie wymarzyć.
- Ba, nie tylko załogą - rzekł Norbert i kierując się do wszystkich - jesteście moimi kumplami, którzy mają wspólną pasję, no może dwie jeśli liczyć ten sam serial, dziękuje że mogłem się z wami zapoznać i od czasu do czasu pogadać w waszym towarzystwie.
- Panowie, ja bardzo przepraszam ale nie wiecie gdzie tu jest wyjście? - Ausir był zrozpaczony.
- Ty się Ausir nie martw jak nie znajdziesz wyjścia to przeżyjesz z nami wiele przygód, radości i zabawy! - zawołał Bartek.
- A na domiar szczęścia, zjemy cię, zabijemy i w ogóle - Ziemek zaprezentował swoje nieliniowe pojmowanie czasu.
- Dobra panowie ale którędy do wyjście - Ausir stał na swoim stanowisku to znaczy na poły na stanowisku na poły na swoich nogach.
- Tędy - Adrim wykazał się sprytem - wskazując drogę do kibla Ausir podziękował a załoga poszła do pokoju odpraw.
Na początku polewano pod stołem ze względu na Scampa ale po jakimś czasie ktoś wpadł na wspaniały pomysł typu "zamknij oczy wystaw język" - chyba to był Matrox. Scamp szybko załapał i szybko też zaczął polewać, nawet A.J. w pewnym momencie musiał odmówić ale tylko taki moment był jeden potem A.J. znany ze swojego zamiłowania do Qullera przyniósł swój plecak podróżny - okazało się że ma w nim tylko Qullera co wprawiło w wielką radość Ziemka, który wiedząc że jest to ulubiony napój Bajoran pił ile tylko mógł a kiedy już nie mógł Sansavi wlewał mu go do gardła. Sobie oczywiście też.
- Dobra , tylko ty nic o sobie jeszcze nie mówiłeś - Dexter chciał się czegoś dowiedzieć o A.J'u.
- Uuuu.. można by opowiadać i opowiadać, ale postaram się przedstawić to w telegraficznym skrócie - po kilku piwach A.J. używał czasami inteligentniejszych słów niż zazwyczaj.
- Więc ... cóż... moje skomplikowane pochodzenie rasowe spowodowanie jest odwiecznym zamiłowaniem mojej rodziny do podróży... ale to jest irrelevant. Pracowałem chyba już dla wszystkich możliwych wywiadów w tej galaktyce. Na nieszczęście wywalali mnie zewsząd za pijaństwo. Tylko z Tal'Shiar wyleciałem po tym jak próbując udoskonalić recepturę Qullera wysadziłem samego szefa wywiadu..
W tym momencie Matrox rzucił się na A.J'a , ale został w porę powstrzymany przez Sansaviego przez uderzenie bejzbolem. Borg nie wiedział że Romulanin chce podziękować A.J'owi za zabicie swojego byłego szefa. Dzięki temu Martox został Niezwykle Tajnym Szefem Wywiadu Romulańskiego.
- Dobrze że w pobliżu przelatywał frachtowiec Ferengich... - mówił niewzruszony zajściem A.J. - zabrali mnie na Bajor gdzie ukrywałem się jako Pierwszy Minister Shakaar.
- Uuuuuuu... i jak tam Pani Major - Dex był wyraźnie zainteresowany.
- No, muszę przyznać że całkiem całkiem, ale Leeta jest lepsza technicznie - A.J. uśmiechał się na wspomnienie miłych chwil na Bajor i DS9.
- I porzuciłeś to wszystko - Adirm nie mógł wyjść ze zdziwienia - Dlaczego ???
- Zmęczyła mnie już ta popularność, Leeta ożeniła się z tym... jak mu tam... Romem, a Neris zaczęła podwalać się do Garaka. Z resztą odkryli też moją tajną fabrykę udoskonalonego Qullera. A tak na koniec...
- Dobra wystarczy nam tych opowieści na dzisiaj - Bartek dobrze poznał zdolności gadulskie A.J'a kiedy pili razem na Solarion 7.
- Ale... - A.J. usiłował coś dodać
Aby zapobiec dalszemu gadulstwu Bartek dał mówiącemu kubek z bimbrozją. Poskutkowało - Shakaar zainteresował się zawartością kubka.
- No to się nam niewątpliwie przydasz - Sansavi coraz bardziej lubił A.J.'a. Lubienie wrastało wprost proporcjonalnie od wypitych Qullerów z Tequillą czyli Qull`Teq'ów.
- Jak na Oficera Odwykowego masz doskonałe referencje - mówił Kacpitan.
Cumy zostały rzucone przez Adrima, który zamiast pociągnąć spłuczkę odcumował statek. Ausir nie znalazł wyjścia został załogantem USS "Browarek". Kiedy już każda ściana została obrzygana przez załoganta USS "Browarek" nadeszła niepokojąca wiadomość.
- Kapitanie admirał Riker na linii ! - rzekł Dexter.
- Ten Riker, ten właściwy pierwszy Riker ? Proteus ? Co on chce o 4 rano ? On screen.
Na ekranie pojawił się admirał Riker i jego asystent komandor Jochambina. Dexter nie wytrzymał, zaczął się ślinić ale pozostał na sali.
- Witaj Kacpitanie.
- Witaj admirale Riker pseudo "Proteus" wypisałeś się już z tej głupiej listy czy wysyłasz im jakiś załącznik ?
- He,he nie "dzwonie" w sprawie listy. Teraz tym zajmuje się Locutus - ale on do marca jest na urlopie - "dzwonie" bo chciałem się zapytać jak tam załoga ...
- ... zintegrowana...
- ... jak tam statek ?
- Zmieniliśmy nazwę na USS "Browarek" ...
- .. ok. zmienimy w kartotece gwiezdnej floty ale... Pod jednym warunkiem !
- Jakim szefie ?
- Nie wspomnisz nic o tym szampanie, wiesz jest niesamowicie dobry, to znaczy lekko mdły i trochę za żółty ale ogólnie dobry no i ten rocznik.
- Tak rocznik 77 - odrzekł Kacpitan - zdrowie admirale !
I tak jeden z najlepszych statków GF odbił od doku jego przygoda się zaczynała. Jakie będą przygody męskiej załogi USS "Browarek" zależy od autorów niniejszego opowiadania :)
Z narażeniem własnego życia i piwa z archiwum wygrzebali: Norbert i A.J. or Shakaar
-KONIEC-
|