Brow Trek I - W poszukiwaniu soku malinowego
Autor: A.J. or Shakaar
W tym fanficu pragnę pokrótce przedstawić jeden z epizodów dzielnej załogi USS Browarek NX-0,5 L...
wielce przyjemnego okrętu pijacko-pirackiego...
Oto jej skład:
Wódolej (Kapitan) - Przemek
Główny Beerman (Mechanik) - Bartek
Wichrzyciel Komunikatywny (Of. Komunikacyjny) - Ziemek
Główny Oficer Alkoholizacyjny (Of. Taktyczny) - Sansavi
Główny Oficer Odwykowy (Of. Ochrony) - A.J.
Nawigatorus Abstynentus (Of. Nawigacyjny) - Dexter
Główny Oficer Nałogowy (Of. Naukowy) - Scamp
Polewca Pokładowy (Doradca) - Adirm
Chief Kacus Medicus (Of. Medyczny) - Norbert
Ambasadorus Urombulus (Korpus Dyplomatyczny) - Matrox
i epizodycznie: Ausir.
Troszkę techniki:
"działo J-D" - broń stworzona przez piszącego, strzela polaronowym promieniem jabolowo-denaturatowym. Strasznie niebezpieczna i supersilna.
"sfazowany promień wysosoprocentowy" - podstawowe uzbrojenie Browarka, odpowiednik fazerów. Niestety nikt z załogi nie ma pojęcia, na jakiej zasadzie to działa.
Nikt nie wie, skąd się wziął ten okręt... nawet załoga. Po prostu pewnego dnia wyłonili się z nicości wszechświata z jedną misją - zwiedzić galaktykę, a przy okazji troszkę się zabawić i porozrabiać. Tym razem na skutek spotkania z Jem'Hadar załoga stanęła przed poważnym problemem z Replikatorami Soku Malinowego Do Piwa, które to zostały uszkodzone. Dominium utraciło w walce zaledwie 12 myśliwców... i tak mieli szczęście że nie spotkali wyprodukowanego na poczekaniu USS Browfiant. Browarek jak zwykle leciał gdzieś w przestrzeni, bez określonego kursu i przeznaczenia.
- Główny Oficer Odwykowy proszony na mostek !!!
A.J. wstał z bólem głowy, zastanawiając się czemu spał przytulony do rdzenia warp. To pewnie skutek kolejnej imprezy, których to na Browarku nie brakowało.
- A.J. do ciężkiej cholery!!! Gdzie ty się podziewasz!!!
- Już idę, jak tylko zacznę coś widzieć... pojedynczo.
Po chwili na mostek wtoczył się A.J. Zastał tam tylko Dextera, który jako jedyny preferował napoje bezalkoholowe. Poprzednio był jeszcze Ausir, ale Kapitan ostatnio opchnął go za skrzynkę Romulańskiego Piwa.
- A.J. gdzie jest Wódolej ???
- Eeee.... hmpf... hyp... noo... siedzi w holodeku razem z Komunikatywnym, Beermanem i Medycznym. Chyba zrobili sobie małą imprezkę... podobnie jak Sansavi, Matrox i Adirm... ostatnio ich widziałem, jak walali się po mesie.
- A Scamp ???
- Eee.... od dwóch dni trzymam go u siebie... nie doszedł do siebie po urodzinach Kapitana...
- Ktoś mógłby mnie zastąpić na stanowisku... od dwóch dni kieruję okrętem i czuję się ciężko zmęczony.
- Wiesz, pomógłbym ci, ale sam się ledwo trzymam - A.J. faktycznie nie wyglądał najlepiej.
Nagle na mostek wtoczyli się Kapitan i Komunikatywny...
- Nawigator!!! Gdzie obecnie się znajdujemy - z miejsca wypalił Wódolej.
- Gdzieś w kwadrancie Alfa, Kapitanie - odparł z sarkazmem Dexter - Po ostatniej potyczce z Jem'Hadar mamy uszkodzone większość przyrządów nawigacyjnych. Może Mechanik wziąłby się do roboty.
- Może by i się wziął, ale od tygodnia łazi ciągle nawalony - usprawiedliwił go Ziemek.
- To skąd ja ma wiedzieć, gdzie mamy lecieć???!!! - Dexter powoli tracił panowanie.
- Ehh... musisz iść się wyspać, chyba jesteś zmęczony. To rozkaz!!! - Przemek jak zwykle rozkazał z
uśmiechem "od ucha do ucha" - A.J., zastąpisz Dextera na stanowisku.
- Ja??? Szefie, przecież ja nie mam o tym zielonego pojęcia, a poza tym dopiero co doszedłem do siebie.
- Dobra, Komunikatywny cię zastąpi. Ziemek!!! - Kapitan odwrócił się i ujrzał swojego oficera chrapiącego smacznie na Kapitańskim Fotelu - No cóż, chyba jednak będziesz musiał kierować.
- A ty, Kapitanie???
- Muszę jeszcze potestować mój prezent urodzinowy - holoprogram "Raisa 3: Frywolne Betazoidki" -
powiedziawszy to opuścił mostek.
Ponieważ Dexter już wcześniej uderzył w kimę, A.J. pozostał sam na mostku, nie mając kompletnie pojęcia, jak się kieruje okrętem. Jedynym znajomym elementem był replikator do Piwa z opcją Soku Malinowego. A.J. podszedł i zamówił litrowe Piwko Bez Soku, gdyż z rana takowe preferował. Nagle otworzyły się drzwi od turbowindy i wyszli z niej, lekko chwiejnym krokiem, Matrox i Sansavi.
- Gdzieście zgubili Adirma? - spytał zdziwiony A.J.
- Nie mam pojęcia... musiał się gdzieś zapodziać - odpowiedział Matrox - Ale to nieważne. Gorsze jest to, że w replikatorach nie działa opcja Soków Malinowych... to katastrofa!!!!
A.J. nie był przygotowany na taki szok. Kufel rozbił się z hukiem na podłodze, ochlapując piwskiem Ziemka...
- Co się tutaj dzieje ??? - spytał zaspany Wichrzyciel.
- Nie ma Soku do piwa - tym razem odpowiedział Sansavi.
- Masakra, trzeba by wezwać Kapitana i wszystkich oficerów na zebranie - Ziemek natychmiast wytrzeźwiał i jak zwykle myślał i działał szybko - Chłopaki, pozbierajcie wszystkich... zrobimy zebranie w mesie.
A.J., Matrox i Sansavi poszli po resztę oficerów. Mniej więcej po godzinie udało się wszystkich zebrać. Norbert jako Medyczny miał sporo roboty, żeby wszyscy na czas wytrzeźwieli. Na szczęście miał w tym dużą wprawę. Najwięcej problemów było ze znalezieniem Bartka, który w stanie "pomroczności jasnej" wlazł do holodeku i odpalił jakiś afrykański program, i to chyba bez zabezpieczeń, bo kiedy A.J. i Adirm go odnaleźli, właśnie jacyś kanibale próbowali go sobie ugotować na obiad. Nie mogąc wyłączyć programu, załatwili sprawę strzałami z fazera i oswobodziwszy Mechanika udali się na zebranie.
- Ekhm... Przemek jak zwykle elokwentnie zaczął przemówienie - Mamy bardzo poważny problem, podczas walki z Jem'Hadar zostały poważnie uszkodzone nasze replikatory!!!
- No tak!!! Nie doszłoby do tego, gdyby nie zachciało ci się fajerwerków - Matrox stawał się coraz bardziej rozdrażniony brakiem soku.
- Spokojnie, spokojnie panowie - uspokajał ich Adirm - Może i nie było to mądre, ale musicie wszyscy przyznać, że widok wybuchającego myśliwca jest piękny, szczególnie po trafieniu z działa J-D.
- Taaakkk... widoki były cudowne - poparł go Scamp.
- Może byście przestali gadać o pierdołach i zajęli się naszym problemem. Może niech się na ten temat wypowie Bartek. W końcu to on tu jest Mechanikiem - Norbert był już znudzony gadaniną.
- Nooo... naprawa byłaby prosta, gdybyśmy mieli potrzebne części - konkretnie odpowiedział Bartek - odkryłem, że uszkodzeniu uległ zcukrzacz destylacyjny i replikator nie może osiągnąć odpowiedniego poziomu słodkości. A nie mamy części zapasowych.
- To gdzie podziały się te części??? - zaciekawił się Przemek.
- Zdaje się, że A.J. i Sansavi przehandlowali je za beczkę soku jabłkowego - przypomniał Matrox.
- Ojjjj, nawet mi o tym nie wspominaj, pamiętam że potem przez miesiąc piliśmy żubrówkę z tym sokiem, miałem już szczerze dosyć - Scamp wyglądał na lekko zielonego.
- Dobra, skoro nie ma części, to musimy je jakoś zdobyć - Ziemek znów był konkretny - Mamy może coś na wymianę???
- Już nic - dopowiedział Norbert - Będziemy musieli chyba coś zdobyć.
- I przetestować nasz nowy system DART-3 - Sansavi uśmiechnął się krwiożerczo.
- Okej - zgodził się Przemek - Od tej pory zarządzam całkowitą abstynencję!!! Każdy z członków załogi będzie monitorowany co pięć minut. A.J., jeśli wykryjesz u kogoś alkohol, to natychmiast przeprowadź detoksyfikację i daj mu porządną lewatywę.
- Tak jest - odpowiedział A.J. z uśmiechem na twarzy, wiedząc że i tak nie będzie miał roboty.
W skrajnych sytuacjach załoga Browarka potrafiła wziąć się w garść i nie pić nawet tydzień. Tyle, że po takim okresie przerwy Norbert miał zawsze pełne ręce roboty, gdyż wszyscy nadrabiali straty, co nie zawsze kończyło się dobrze. Dwa dni później Browarek, z naprawionymi i działającymi wszystkimi systemami, oprócz nieszczęsnych replikatorów leciał w kierunku przestrzeni Ferengi.
- Kapitanie, jakieś okręty przed nami - zameldował Sansavi.
- Jaki typ???
- Transportowiec Ferengi w osłonie czterech okrętów klasy K'Vort.
- Skąd te K'Vorty??? - zdziwił się A.J.
- Wiesz, za latinum można kupić wszystko i wszystkich - odpowiedział Adirm.
- Nieważne, i tak nie mają szans- Scamp jak zwykle był ucieszony możliwością zbadania szczątków okrętów.
- Pozwólcie mi z nimi pomówić - Matrox chciał pokazać swoje talenty dyplomatyczne.
- Nie!!! Najpierw niszczymy K'Vorty. Potem będziesz mógł negocjować - Kapitan był wyraźnie poruszony zbliżającą się walką.
Browarek zbliżył się na odległość strzału, zdjął maskowanie i załadował działa sfazowanego promienia wysokoprocentowego...
- Kapitanie Mer'nah!!! Wykryliśmy niezidentyfikowany okręt. Sygnatura nie odpowiada żadnej z nam znanych. Zdaje się że ładują fazery, czy co oni tam mają.
- Namierzyć okręt i strzelić torpedami!!! - Kapitan klingońskiego zgrupowania osłaniającego okręt Ferengi miał bardzo zły dzień. Przegrał sporo latinum w dabo i chciał sobie do kogoś postrzelać. Jak się okazało, to był poważny błąd.
- Kapitanie!!! Nasze torpedy nie wyrządziły ich osłonom żadnych szkód!!!
- Niech wszystkie okręty strzelają z wszystkiego, co mają - Mer'nah chciał koniecznie zniszczyć napotkany okręt.
- Kapitanie, mimo klingońskich wysiłków osłony trzymają na 95% - poinformował z ironią w głosie Sansavi.
- No cóż, skoro zaczęli, to im pokażemy co nasz okręt potrafi - Kapitan jak większość załogi niespecjalnie lubił walkę, ale uwielbiał widoki eksplodujących okrętów.
- Naładować działo J-D i uaktywnić system DART-3 !!!
- Gotowe, Kapitanie - Sansavi i A.J. niemal jednocześnie potwierdzili gotowość bojową.
- Kapitanie Mer'nah!!! Ten okręt wycelował w nas swoją broń!!! Jeśli ma siłę ognia tak potężną, jak osłony to nie mamy szans!!! Może powinniśmy się wycofać!!!
- Ty nędzny tchórzu!!! I ty śmiesz nazywać się Klingonem!! Gdzie twa duma i honor!!! Nie wycofamy się!!! Do wszystkich okrętów!!! Atak frontalny !!!
- Kapitanie, Klingoni szykują się do frontalnego ataku - Adirm dobrze odczytał zamiary nieprzyjaciół.
- No cóż, sami tego chcieli... A.J. - ognia!!!
Z działa zawieszonego pod spodkiem wystrzeliła dziwna świecąca fioletowo-bordowa wiązka, całkowicie anihilując jednego z K'Vort'ów.
- A.J. musisz coś zrobić z tym działem, jest za mocne. Po tym nie ma czego zbierać - Scamp był niezadowolony że ma jeden okręt mniej do badania.
- Dobra, dobra, jak Bartek znajdzie czas to naprawimy regulator mocy....
- Sansavi, ognia!!! - przerwał ich dyskusję Przemek.
Z wyrzutni wyleciały trzy torpedy dziwnie przypominające lotki do darta. Każda z nich przeszła bez problemu przez osłony i uderzyła w silniki, całkowicie je niszcząc i jednocześnie odcinając zasilanie.
- Kapitanie Mer'nah, obcy okręt nas wywołuje!!!
- Łączyć!!!
- Witam Kapitanie. Jestem Matrox, Oficer Dyplomatyczny na okręcie USS Browarek.
- Ale nie należycie do Gwiezdnej Floty!!! - Mer'nah był zdziwiony...
- Ano nie, ale tak się nazywamy, a skąd ta nazwa mało istotne. Nie będziemy się teraz nad tym rozwodzić. Mamy negocjować wasze poddanie.
- Klingoni nigdy się nie poddają!!!
- Uprzedzam że nasze torpedy są wycelowane w wasze hmmm... pozostałości po okrętach, a wy nie możecie się bronić.
- Ghrrrr... mmmmmmppfff... - klingoński Kapitan dusił się na myśl o porażce - Dobrze, zgadzam się, jakie są wasze warunki???
- Oddacie nam wraki po swoich okrętach oraz eskortowany przez was statek Ferengi i wszyscy przeniesiecie się na pobliską planetę... możecie wziąć broń osobistą... czy zgadza się pan na takie warunki???
- Wrrr....emmm... dobrze, zgadzamy się!!!
- Kapitanie, Klingoni i Ferengi się poddali, możemy dokonać abordażu - Matrox cieszył się z dobrze wykonanej roboty.
- Scamp i Norbert, zbadacie i przeszukacie wraki K'Vort. A.J., Sansavi, Bartek i Matrox - udacie się na statek Ferengich i zabierzecie co się da... pamiętajcie o zcukrzaczach!!! - Kapitan wydał tradycyjne w tej sytuacji rozkazy.
Tydzień później USS Browarek leciał gdzieś sterowany jak zwykle przez Dextera. Reszta załogi była tradycyjnie ciężko pijana po świętowaniu zwycięstwa nad Klingonami i odzyskaniem wreszcie Soku Malinowego w replikatorach ...
-KONIEC-
|